Książka Białowieża szeptem

 

O książce dowiedziałam się od Inne Życie.

Kocham przyrodę, szanuję naturę, dlatego nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie. I choć tytuł podpowiadał mi, że poczytam o samej puszczy, o jej losie, jaki zgotował bezwzględny człowiek, to  całkowicie pochłonęły mnie historie ludzi mieszkających w tej wsi. Historie nie tak piękne jak puszcza.

Historie napisane przez życie, z grozą w tle.

 

„Wielopokoleniowe rodzinne wspomnienia, wojenne tułaczki i powroty, historie udokumentowane w kronikach kryminalnych oraz te sekretne, skrywane dotąd w czterech ścianach białowieskich chat”.

 

Książkę przeczytałam jednym tchem. Anna Kamińska stworzyła dzieło, które było dla mnie fascynującą przygodą. Opowiedziała w nim historie, które pomimo wspomnianej grozy, mnie wciągnęły. Z tej książki dowiedziałam się między innymi o wspaniałej osobowości jaką była Simona Kossak – biolożka, profesor, zoopsycholog. Skłoniło mnie to do zapoznania się z tematem, obejrzałam o niej film dokumentalny i na pewno sięgnę po jej biografię napisaną także przez Annę Kamińską.

 

Białowieża kryje wiele tajemnic do dziś niewyjaśnionych,

wielu ludzi już nie żyje, ci żyjący nie zawsze chcą mówić, co wydarzyło się w niektórych domach.

 

„Mąż wraca do tej historii z rodzicami niechętnie – dodaje żona K. – ale chcemy o tym opowiedzieć, bo dla nas tak wygląda „od środka” Białowieża. To jest piękne miejsce na Polanie Białowieskiej, blisko puszczy, która sprawia, że Białowieża ma urok. To co się jednak wydarzyło w naszym domu i co się zdarzało w wielu białowieskich chatach, nieraz przypominało sceny z horroru, i dla nas to nie było miejsce do życia”.

 

Jak każdy, także wieś ma swoją historię, która niestety została zaniedbana. Nie wszyscy uszanowali zabytki, które mogłyby przypominać o dawnych latach. Przykładem jest pałac Carski budowany w latach 1888-1894, który (gdyby przetrwał) mógł być jedynym zachowanym carskim pałacem w Europie. Na szczęście są ludzie, dla których przeszłość ma wartość. Michał Drynkowski odrestaurował opuszczoną stację kolejową i zrobił z niej restaurację.

 

„Kiedyś (…) stał na rusztowaniu, robił odkrywkę i przyszło dwóch mieszkańców Białowieży. (…) Panie, a czy to warto remontować? Nie lepiej to zburzyć i postawić coś ładnego?! Kiedy to usłyszał, młotek wyleciał mu z ręki. Do dziś nie rozumie, jak można nie doceniać takiego miejsca. Z taką historią! (…) Wiele osób z Białowieży mówiło mu też: „Panie, gdzie na końcu tej Białowieży pan otwiera restaurację? Żeby jeszcze ten budynek stał na wjeździe do Białowieży, to może panu by się udało!” A on, nie wiedząc, czy podoła, czy nie, odpowiadał: „Chwała Bogu, że on stoi na końcu, bo do mnie przyjadą tylko ci, którzy będą chcieli i potrafią docenić to miejsce”.

 

To wspaniała postawa człowieka, który zawierzył sobie, swojemu sercu i nie dał się zwieść temu, co mówili inni. Potrzeba nam takich ludzi, którzy pielęgnują historię, tradycję i w ten sposób przekazują ją kolejnym pokoleniom.

Książka Anny Kamińskiej jest zbiorem ciekawych opowieści o historii Białowieży, mieszkających tam ludzi, którzy byli nieodłącznie związani z puszczą. Warto ją przeczytać i polecić innym, aby zachować pamięć o tych, którzy odeszli i uszanować, to co jeszcze zostało z Puszczy Białowieskiej.