Pierwszą część „Czas Karola” wyszperałam wśród sterty książek w markecie. Zawsze czytam opis na tylnej okładce – ten mnie zaciekawił, bo nie dość, że to oparta na faktach historia rodziny Wedlów to jeszcze zostały w nią wplecione postaci z książek – Stanisław Wokulski, Izabela Łęcka, Ignacy Rzecki.

Drugą część „Czas Emila” zamówiłam przez internet, bo spodobała mi się pierwsza.
Tutaj pojawia się Henryk Sienkiewicz, Karol Szymanowski, Władysław Tatarkiewicz i Jarosław Iwaszkiewicz. Skojarzyło mi się to z książkami Ałbeny Grabowskiej, która również wplata prawdziwe, znane postaci w swoje opowieści.

„Czekoladowa dynastia” opowiada o czasach (koniec XIX wieku, początek XX), które darzę sentymentem z niewiadomego mi powodu, ale nie skupiam się na tym dlaczego, po prostu je lubię. Nie wszystko mi się w tych czasach podoba (jak w każdych zresztą zawsze jest coś), bo na przykład stawianie statusu społecznego ponad to jakim się jest człowiekiem to nie moje klimaty. Zawieranie małżeństw zgodnie ze statusem społecznym a nie z miłości. No i rola i „miejsce” kobiety… Ma leżeć, pachnieć, nie zabierać głosu. Nic dziwnego, że większość z nich cierpiała na ciągłe bóle głowy od nicnierobienia.

Dobrze, że zdarzały się kobiety – pionierki, które buntowały się przed tym. Z pewnością wybrałabym bunt zamiast bólu głowy.

 

To typowa historia rodziny, ich radości i smutki. Ukazana na przestrzeni lat 1841-1919.

Napisana z lekkością, świetnie ukazuje klimat tamtych czasów. Czytelnik jest świadkiem początków rozwoju firmy Wedel. Wiele w niej mądrości życiowych:

„Człowiek z natury jest bowiem skłonny do pychy, za to rzadko uczy się na błędach. Kiedy pobłaża się innym, najczęściej biorą to za objaw słabości i o lekceważenie łatwo, a o szacunku oraz posłuchu w ogóle nie ma mowy. Zacność się chwali, Bóg kocha dobrych ludzi, jednak wszystko z umiarem. Lepiej też nie okazywać zbytnio uczuć, ponieważ zostaną niegodziwie wykorzystane, jak i nie warto dużo mówić. Jeśli się nie powie tego, co należy, zawsze można uzupełnić, a wypowiedzianych słów już się nie cofnie.”

„Życie się nie kończy, tylko zmienia. Energia nigdy nie umiera”

Dzięki tej książce nabrałam ochoty do ponownego obejrzenia serialu „Lalka” z 1977 roku. Z przyjemnością przeniosłam się w tamte klimaty.
Przyznaję, że książki nigdy całej nie przeczytałam, to nie był mój czas wtedy w liceum 🙂 Nawet dostałam jedynkę za nieprzeczytanie 😉
Nigdy nie lubiłam tego narzucania, że w danym czasie mam przeczytać książkę, która nie była w kręgu moich zainteresowań.
No ale to już temat na inny wpis.