Wpis dostępny także w wersji audio.
Do napisania tego wpisu zainspirowało mnie to, co widzę w internecie.
Jako osoba działająca w sieci czytam blogi, przeglądam FB, IG, czytam komentarze. Youtube’a oglądam od jakichś czterech lat. Przeglądam różne filmiki, niektóre z racji tego, aby wiedzieć mniej więcej czym interesuje się obecna młodzież. Czasem ręce opadają.
Ale dziś nie o tym. Dziś będzie o dystansie.
O dystansie do tego co widzimy i o czym czytamy w internecie.
Często widzę komentarze typu „co ty wiesz o życiu”, „takiemu łatwo mówić” – najczęściej pod wpisami, gdzie ktoś pisze o tym, jak piękne jest życie i że jest szczęśliwy. Ale czy taki człowiek nie wie nic o życiu? Skąd możemy o tym wiedzieć? Na jakiej podstawie wysuwamy wnioski „co ty wiesz o życiu”.
Znam osoby, które pisząc, że „życie jest piękne”, zaznały wielu ciężkich chwil. Poza tym nie każdy zawsze odkrywa nam całą swoją prawdę. Nie każdy chce pisać o gorszych stronach swego życia. Pewnie, że ja wolę jak ktoś napisze, jaką drogę przeszedł, czego doświadczył, aby być w obecnej sytuacji, ale jeśli nie mam takiej informacji, to ja nigdy mu nie napiszę „co ty wiesz o życiu”.
Zresztą, jeśli nie podoba mi się to o czym ktoś pisze, to nie komentuję na siłę, no chyba, że zostanę wywołana do odpowiedzi.
Wiele osób obserwowałam i przestałam, bo nie podobało mi się to do czego zmierzali. Były osoby, które w ciągu kilku lat zmieniły się, według mnie, w tą gorszą stronę – konsumpcjonizm, pragnienie coraz więcej i więcej, kupowanie kosmicznie drogich rzeczy. Ja tego nie szukam, nie interesuje mnie to. Wprowadza to chaos w moim życiu – i nie w sensie, że czuję się gorsza, ale czuję się przytłoczona, bo bardzo dużo jest tego dookoła. Szczerze współczuję tym ludziom, bo wiem, że to droga donikąd.
Odnosząc się do tych komentarzy zarzucających komuś, że jeśli jest szczęśliwy, to nie może się wypowiadać na temat życia: pamiętajmy, że zazwyczaj nie znamy tych ludzi, a nie można powiedzieć o kimś, że go znamy na podstawie tego co on pisze i jakie zdjęcia zamieszcza.
Z moich obserwacji wynika, że dużo daje bezpośredni kontakt, nawet jeśli jest to tylko na przykład spotkanie autorskie, krótkie, ale czasem zadecyduje o tym czy będę się interesować co dana osoba robi czy też nie. Dzięki swojej intuicji wyczuwam często intencje innych i zdarzyło mi się, że kiedyś ktoś mnie zachwycał a z czasem zaczęło mnie od niego odpychać. I wtedy odchodzę – bez komentarza.
To, co chcę Wam dzisiaj przekazać to dystans do tego co czytacie i oglądacie. Wszystko trzeba wypośrodkować, zachować równowagę.
I wiem, że jest mnóstwo komentarzy na temat osób, które zostawiają te złośliwe komentarze – że niezadowoleni ze swojego życia, że zazdroszczą.
I pojawia się wtedy lawina – jedni na drugich i w efekcie ci, którzy stają w obronie też stają się agresywni.
Pytanie – czemu to służy? Każdy niech odpowie sobie sam na to pytanie.
Dla mnie jest to zupełnie niepotrzebne, bo powoduje, że skupiamy się na tym, co złe, negatywne. Obniżamy swoje wibracje i czujemy niezadowolenie. Po sobie widzę jak wpływa na mnie ilość informacji z internetu – z racji tego, że działam w sieci czasem posiedzę dłużej na FB, IG czy YT i czuję się po prostu źle. Ale nie wylewam swoich frustracji w komentarzach ani nie przerzucam tego na osoby w moim otoczeniu.
Dzięki uważności i codziennej pracy nad sobą wiem, kiedy mam przestać.
Telewizji nie oglądam praktycznie wcale – czasem jakiś film, natomiast całkowicie zrezygnowałam z wiadomości czy tzw. telewizji śniadaniowej. Nauczyłam się zachowywać równowagę i mieć właśnie dystans do tego co widzę. Nawet jeśli ktoś mnie bardzo inspiruje, nie przyjmuję wszystkiego bezmyślnie. Prowadzi mnie intuicja, która zawsze wskazuje mi dobrą drogę. Pamiętajcie, że to nasze ego zawsze będzie mącić w głowie i kierować nas w stronę „napisz ten komentarz”, „kup tę rzecz, bo musisz mieć więcej, będziesz wtedy lepszy”.
Poza tym wiele osób, które działają w internecie często specjalnie prowokuje wpisami czy zdjęciami, żeby wywołać sensację. I tylko czekają na to aż wywołają lawinę komentarzy – nieważne jakich – byleby jakieś były.
A kiedy czuję wspomniany przesyt internetem wsiadam na rower i zostawiam za sobą to, co ściąga negatywną energię. Polecam zachowanie dystansu dla swojego spokoju i przede wszystkim zdrowia.
„Aby kroczyć przez życie pewnie i bezpiecznie, a do tego coś w nim osiągnąć, musisz nauczyć się kontrolować i wznieść się ponad wszystkie blokujące cię i odwracające uwagę wibracje. Musisz codziennie ćwiczyć osiąganie spokoju umysłu i wyciszanie się – jak to się potocznie nazywa. Jest to sposób na zastąpienie niepokojącej myśli na spokojną, zamienienie myśli słabej na myśl silną. W dzisiejszym dynamicznym świecie trudno zrozumieć, że siła wypływać może z ciszy. A jednak wiele osób dostrzega, że najowocniejsze pomysły i najwięcej miłości rodzi się w momentach spokoju.”
James Allen „The path of Prosperity” 1905 rok
Pasjonatka świadomego życia i dobrej książki. Menedżer domu, lubi pisać o tym, co przynosi życie i fotografuje uciekające chwile. Relaksuje się na rowerze i na łonie natury.
Dzień dobry. Każdy z nas innym jest… I każdy z nas ma inne doświadczenia życiowe o których nie zawsze mówi. Szacunek i tolerancja mogą zdziałać cuda. Dla mnie to są podstawy gdy w ogóle myślę o jakiś relacjach tych na krótko i tych na dłużej. Gdyby świat opierał się na tym, byłoby dużo mniej łez… To co jest w Internecie to jest kosmos, a kosmos jest bardzo trudno poznać i zrozumieć. pozdrawiam