Pewnego dnia koleżanka podesłała mi link do filmiku „Przejście wilków najlepsze ujęcie na które czekałem dwa lata” https://www.youtube.com/watch?v=Z7wgZqVX2G0 
Od razu obejrzałam, ponieważ zwierzęta, natura są mi bardzo bliskie.
Pan Marcin Kostrzyński filmuje zwierzęta w lesie zostawiając kamery w różnych miejscach, czyli są to ujęcia prawdziwe, nie ustawiane.

I to jest całe piękno tych filmów. Poza tym sposób, w jaki się wypowiada – z wielką pasją i nawet taką radością dziecka, sprawia, że oglądając te filmy człowiek się uśmiecha.

Dowiedziałam się, że pan Marcin wydał książkę, oczywiście w jednej chwili ją zamówiłam i równie szybko przeczytałam. Warto wspomnieć, że autor „wychowany w rodzinie myśliwych nie wyobrażał sobie życia bez polowań, dopóki nie zrozumiał, że euforia po strzale jest radością z zabójstwa. Strzelbę zamienił na aparat fotograficzny, a jego miejscem na ziemi stał się drewniany dom w środku lasu, do którego zaprosił potrzebujące pomocy zwierzęta. Zyskał sympatię milionów Polaków, gdy udało mu się wyrwać z rąk myśliwych rannego w wypadku wilka i uratować mu życie.”

Wilki zawsze budziły mój podziw i sympatię.

Czytałam też książkę Adama Wajraka „Wilki”. Z wielkim zaciekawieniem obejrzałam film dokumentalny o Shaunie Ellisie, który dosłownie żył z wilkami, bardzo żałuję, że jego książka jest już niedostępna.
Ale naprawdę warto obejrzeć, jak człowiek może zyskać akceptację dzikich zwierząt.
Podobnie jest z Kevinem Richardsonem, który żyje z lwami, pisałam o nim tutaj. I zawsze zastanawiam się nad tym – jak to jest, że są ludzie, którzy dla zwierząt zrobiliby wszystko, poświęciliby nawet swoje życie, ale są i tacy, którzy uważają, że to człowiek rządzi tym światem, a zwierzę jest niczym…

Ja kiedy wchodzę do lasu, czuję się jak gość – las nie jest mój, jest domem zwierząt, roślin i staram się nie zakłócać ich spokoju. To jest ich dom.

„Niestety my ludzie z naszym nieuzasadnionym poczuciem wyższości nad każdą żywą istotą pragniemy wszystko podporządkować swoim potrzebom i chęciom”.

 

Pan Marcin opisuje, jak do jego domu przychodzą dziki, sarny – dosłownie do domu 🙂 jak w jego domu mieszkały… wiewiórki.

„Ludzie zarzucają mi, że przez swego rodzaju oswajanie i bliskie relacje ze zwierzętami wyrządzam im wielką krzywdę. Uważają moje karmienie dzików i jeleni za zbrodnię. Krytyków nie przekonują argumenty o wielokrotnie dłuższym życiu moich podopiecznych niż ich zupełnie dzikich krewnych z tego samego lasu. Nikogo nie bulwersuje, gdy myśliwy wysypuje przyczepę kukurydzy, by strzelać do zwierząt, które zimą przyjdą się najeść. Wydaje się to logiczne, choć w istocie jest wstrętne i nieetyczne. W naszym świecie rozumie się i usprawiedliwia wszystkie działania prowadzące do zysku”.

Wracając do wilków, które są bardzo napiętnowane przez ludzi, zarówno pan Marcin jak i Adam Wajrak twierdzą, że wilk nie zaatakuje człowieka, bo się go boi. Niestety zdarzają się sytuacje, że małe wilczki są wyciągane z gniazd – tak dzieje się na Białorusi, gdzie ludzie mają za to płacone pieniądze.
Są sytuacje, że wilki krzyżuje się  z psami i wtedy nie jest to dzikie zwierzę i może się zdarzyć, że podejdzie do człowieka. Poza tym Adam Wajrak powołując się na amerykańskie i hiszpańskie badania pisze „że strzelanie do wilków i rozbijanie watah prowadzi do tego, że wilki znacznie częściej atakują zwierzęta domowe”.

Tutaj przypomina mi się sytuacja, jak będąc w Bieszczadach zostałam zaproszona na obiad do restauracji, w której było mnóstwo wilczych skór i czaszek… nawet nie chcę myśleć w jaki sposób zostały pozyskane.

A należy wspomnieć, że wilk w Polsce jest pod ochroną.

No, ale cóż możemy oczekiwać skoro już od dziecka słyszymy, że „zły wilk zjadł babcię”. Albo „dzik jest dziki, dzik jest zły”.  W ten sposób są utrwalane w głowie schematy, które przekazujemy dzieciom, a czasem sami w nie wierzymy.
Jeszcze nagłośnienie w mediach o kolejnym „ataku” dzikiego zwierza i zwierzęta są na przegranej pozycji.

Chciałabym się jeszcze odnieść do osoby pana Marcina Kostrzyńskiego – uważam, że robi wspaniałą robotę, pokazuje nam jaki świat jest piękny, jak zwierzęta żyją i są jeszcze pomimo brutalnej (czasem) ingerencji człowieka.
A radość, która towarzyszy panu Marcinowi przy komentowaniu jego filmów jest po prostu wspaniała i udziela się innym.
Jestem pewna, ze jak obejrzycie nagrywane przez niego filmiki, to staniecie się jego fanami.