Mam wrażenie, że już wszyscy słyszeli o tej książce, czytali ją. Podobnie z filmem. Tylko nie ja 😊
Do pewnego momentu. Najpierw natknęłam się na książkę „Zew Kalahari” autorstwa Marka i Delii Owens. Pisałam o niej na swoim blogu tu .
Tam na okładce była wzmianka o bestellerze „Gdzie śpiewają raki”, wówczas nie poświęciłam temu zbytnio swojej uwagi. Ale widać ta książka miała wpaść w moje ręce – będąc na zwykłych zakupach w markecie zobaczyłam ją w stercie innych książek. I wzięłam ją. Potem dowiedziałam się o filmie.
I miałam dylemat od czego zacząć. Niby jest tak, że najpierw powinno przeczytać się książkę a potem obejrzeć film. Ale ja się pytam dlaczego?
Znowu ktoś kiedyś tak powiedział i mamy się do tego dostosować. A ja w takich sytuacjach lubię iść pod prąd i robię tak jak czuję. W przypadku sławnej i dla niektórych kiczowatej Sagi Zmierzch najpierw obejrzałam filmy, potem sięgnęłam po książki. I co? Jedno i drugie mi się podobało. Pewnie jestem w mniejszości, ale nie obchodzi mnie to.
Wracając do Raków. Poczułam, że najpierw przeczytam książkę, potem obejrzę film.
Książkę pochłonęłam bardzo szybko – w jakieś trzy dni. I miałam poczucie żalu, że się kończy. Co oznacza, że jest w moich klimatach. Trochę mroczna, tajemnicza i nawiązująca do bliskiego kontaktu z naturą. Dla niektórych motywem przewodnim może być tajemnicza śmierć jednego z bohaterów, dla mnie to wspomniany bliski kontakt z naturą, a śmierć to taki dodatek do tej opowieści.
Kya – dziewczyna z bagien – dosłownie wychowuje się na mokradłach. Mieszka początkowo tam z całą rodziną w skromnej chacie. Jej dzieciństwo odbija się na całym jej życiu – kiedy Kya ma sześć lat odchodzi z domu jej matka, potem rodzeństwo i na końcu przemocowy ojciec. Zostaje sama. Kya nie uczęszcza do szkoły, dzięki czemu wychowuje ją natura. Sama zdobywa jedzenie. Zna się na gatunkach ptaków, muszli. Pomimo tego co zgotował jej los, jest bardzo inteligentna i zespolona z naturą – żyje w rytmie natury.
I całkiem dobrze sobie radzi.
To zarazem piękna jak i trudna opowieść. Chwyta za serce. Momentami tajemnicza, trochę na pograniczu realizmu magicznego jak „Pętla” Magdaleny Ojrzyńskiej.
Film również bardzo mi się podobał – dlatego uważam, że warto przeczytać książkę i obejrzeć film. W jakiej kolejności? Sami zdecydujcie, zróbcie tak jak czujecie.
„Znowu przyszedłeś
i mnie oślepiłeś
jak słońce lśniące na wodzie.
Czuję się wolna
księżyc wyświetla twoją twarz na progu.
Zawsze, gdy cię zapominam
śledzisz wzrokiem me serce i ono przycicha
Zatem bywaj,
do następnego razu
póki wreszcie cię nie ujrzę”
Pasjonatka świadomego życia i dobrej książki. Menedżer domu, lubi pisać o tym, co przynosi życie i fotografuje uciekające chwile. Relaksuje się na rowerze i na łonie natury.
Dodaj komentarz