Dzięki temu, że w moim domu Tato grał i śpiewał nie są mi obce „stare” utwory.
Większość utworów znam na pamięć, dlatego doskonale kojarzę panią Halinę Kunicką i to niekoniecznie z piosenki „Orkiestry dęte”. Pani Halina wspomina w książce, że jest bardzo często kojarzona z tym utworem, z czego nie bardzo się cieszy, bo nagrała mnóstwo pięknych, mądrych piosenek, a te „Orkiestry dęte” przylgnęły do niej.
Natomiast ja kojarzę panią Halinę z pięknego utworu „Od nocy do nocy”, bo ten utwór często śpiewał mój Tato. Piękny tekst, muzyka – kiedy go słyszę mam ciarki na skórze i się wzruszam, bo przypomina się Tato, którego już z nami nie ma. Drugim utworem Haliny Kunickiej, który często słyszałam w domu był „To były piękne dni”.

Książka napisana w formie wywiadu, pani Halina z umiarem otwiera się i opowiada o swoim dzieciństwie, młodości, rodzinie – nieżyjącym już mężu Lucjanie Kydryńskim oraz o synu Marcinie Kydryńskim. Pięknie opowiada o tym, co łączyło ją z mężem:

„…(…) nie tylko się kochaliśmy, lecz byliśmy także przyjaciółmi. Bo w podobny sposób oglądaliśmy i nazywaliśmy świat. (…) Patrzyliśmy się w tę samą stronę. (…) Nie lubię nadużywać słowa „przyjaźń”. Przyjaciół mogę policzyć na palcach. Wiem, kto jest mi przyjazny, i potrafię się odwzajemnić”

 

Zupełnie jak ja – mogę przyjaciół policzyć na palcach 😊

Oczywiście w książce jest sporo fotografii rodzinnych z archiwum prywatnego jak i tych scenicznych. Ciekawostką dla niektórych może być fakt, że papież Jan Paweł II Karol Wojtyła był przyjacielem brata Lucjana Kydryńskiego – Juliusza.

Bardzo lubię czytać wspomnienia starszych ode mnie osób, podobnie jak lubiłam słuchać zawsze opowieści mojej babci czy cioci. Coś mnie ciągnie do dawnych czasów. Zbieram rodzinne pamiątki, listy, fotografie. Zawsze przy tego typu lekturze wspominam o tym.

Kiedy czytam takie wspomnienia uświadamiam sobie, że czas szybko mija (czasem wydaje mi się, że za szybko. Ale jest tak jak ma być), trzeba cieszyć się tym co mamy i nie odkładać pewnych rzeczy na potem, bo tego „potem” może nie być. Ja sama, choć może jeszcze wiekowa nie jestem, czuję upływ czasu. Widzę to po sobie (wyglądzie i myśleniu), po moim dziecku, po rodzicach.

Na koniec przytoczę słowa pani Haliny z końca książki:

„Ja nieustająco czuję się młodą osobą. Nie mam w sobie cech osób będących w zaawansowanym wieku, które nie potrafią się zachwycić światem, nie potrafią się nim zadziwić. Ja się stale dziwię, zachwycam, reaguję, nic mi nie jest obojętne i to daje mi poczucie, że żyję. Świat mnie interesuje. Bo przecież jednak nie jest taki zły.”