Wpis dostępny także w wersji audio

 

Kto z nas nie wypowiedział tych słów chociaż raz w życiu?
Ja nawet nie raz…
Na szczęście już od jakiegoś czasu ich nie używam. To kolejny slogan powtarzany bezmyślnie.

Często paplamy coś bez zastanowienia – z różnych powodów – bo słyszeliśmy to w domu, gdziekolwiek i wydaje nam się to nieszkodliwe.

„Ja na twoim miejscu” jest szkodliwe. Bo jak można używać takich słów skoro nie jesteś na czyimś miejscu? Nie chodzisz w jego butach. Często osoba, która chce się poradzić mówi „co zrobiłbyś na moim miejscu” i my chcąc pomóc doradzamy „na twoim miejscu…”
Kiedyś tak paplałam. Teraz odpowiadam „nie jestem na twoim miejscu”.
A kiedy z mojej inicjatywy chcę komuś coś powiedzieć, bo już nawet unikam słowa „doradzić” to mówię „ja widzę to tak i tak”.

Tak naprawdę każdy z nas powinien podejmować sam decyzje. Teraz już wiem, że ludzie zagubieni, oddaleni od swojego JA poszukują rad u innych. Kiedy jesteś zespolony ze swoim JA wiesz co masz robić. Owszem czasem trzeba pogadać, może nawet wyżalić się, ale daną sytuację każdy widzi inaczej.

Kiedyś lubiłam „doradzać”, bardziej niż żeby mi ktoś doradzał. U mnie jest tak, że jak mam jakieś wyzwanie w życiu (od dawna unikam słowa „problem”) to sama stawiam temu czoła bądź rozmawiam z moim mężem. Bliższe koleżanki dowiadują się o moim wyzwaniu po fakcie. Ale kiedy dawno temu doradzałam to używałam tego „na twoim miejscu”. Oczywiście na tym miejscu nigdy nie byłam, natomiast zawsze robiłam to z serca i w dobrej intencji, bo widziałam, że ten człowiek tego potrzebuje.

Od kiedy sama żyję świadomie to pokazuję swoim życiem, że można i nawet trzeba działać w zgodzie z sercem. Dzieje się to wtedy, gdy żyjemy bez pośpiechu, nie ulegamy presji otoczenia, mediów, nie gonimy za trendami 😉
O trendach pisałam na moim blogu tu

Kiedy żyjemy w zgodzie z sobą wszelkie „nakazy” są nam obojętne, bo my wiemy co mamy robić. Nie dajemy sobą manipulować – dotyczy to każdej dziedziny życia, czy związków, czy relacji rodzinnych czy wreszcie mediów, które wciskają nam wszystko „dla naszego dobra”. Oczywiście nie dla naszego tylko dla ich dobra.

Czy ktoś inny wie co jest dla mnie dobre, jeśli jestem zespolona ze swoim JA? Nie!

Wracając do tematu „ja na twoim miejscu”. Bardzo często ludzie, którzy nie mają dzieci wypowiadają się na temat dzieci „ja bym na to nie pozwoliła”. Hmmm…. Uwielbiam to – sarkazm 😉 Coś wam zdradzę – też tak kiedyś palnęłam nie mając dzieci. Teraz mam i życie wiele spraw zweryfikowało. Jak to życie 😊

„Kocham Cię życie
Poznawać pragnę Cię, pragnę Cię, pragnę cię w zachwycie”

 

Pamiętam, kiedy jako nastolatka przeżywałam odejście mojego chłopaka do innej, bliska koleżanka powiedziała „na twoim miejscu nie pozwoliłabym mu odejść”.
Tak, zatrzymałabyś go na siłę, jasne… możliwe, ale nie jesteś na moim miejscu.

Pamiętam, jak jakiś czas temu na moim profilu instagramowym podzieliłam się przemyśleniami odnośnie filmu dokumentalnego „Obywatel Miłość”. Jest to dokument, w którym żona Grzegorza Ciechowskiego – Anna – opowiada historię ich miłości.
Napisałam tam takie słowa:

„Nie oceniam żadnej ze stron, a widzę, że ludziom łatwo oceniać, łatwo zmieszać z błotem którąś ze stron. Zawsze powtarzam, że jak czegoś nie przeżyłeś, to się nie wypowiadaj. Bo nie wiesz jak to jest. Poza tym nie jesteś na miejscu tej osoby, dlatego stwierdzenia „na twoim miejscu” od lat już nie używam. Rozumiem o czym mówi pani Anna, bo… byłam w podobnej sytuacji. Podobnej nie znaczy tej samej, więc nie dopisujcie sobie scenariusza 😊  (…) Nie chciałam tak żyć i podjęłam decyzję o odejściu z takiego „związku”. Dlaczego o tym piszę? Bo zanim ocenisz, coś napiszesz to pomyśl, bo każda sytuacja jest inna i każdy człowiek jest inny. Jest wiele powodów dla których ludzie tak postępują”

Wspomniany post na instagramie możecie przeczytać w całości tu