O tej książce dowiedziałam się na jednej z grup na FB, kiedy to Joanna Mielewczyk zamieściła informację, że wydała książkę. A jeszcze kiedy dowiedziałam się, że jest planowane z nią spotkanie autorskie, nie trzeba było mi więcej.
Spotkanie odbyło się w miejscu kultowym Wrocławia – niegdyś barze szybkiej obsługi „Barbara”, dziś to miejsce spotkań kulturalnych, warsztatów z zapleczem kawiarnianym. Przez duże okna widać ruchliwą ulicę Kazimierza Wielkiego, która wieczorem mieni się światłami przejeżdżających aut i tramwajów.
Dlaczego tak spontanicznie zareagowałam na książkę i spotkanie?
Ponieważ bardzo lubię słuchać dawnych opowieści, sprzed wojny, jak i tych powojennych. A do tego jest to zbiór dwunastu opowieści o moim rodzinnym mieście. Nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Takie historie trzeba pielęgnować i jak zawsze powtarzam „ocalić od zapomnienia”. Każde miejsce, dom ma swoją historię. Każda osoba mieszkająca w danym domu zostawia tam cząstkę siebie, nie tylko zostawiając po sobie przedmioty. Zostawia siebie w postaci energii.
Książka powstała na bazie opowieści, które można usłyszeć w radiu Ram w każdą niedzielę o 19.30. Na wstępie „Kamienic” czytamy o mieście Breslau. Potem przechodzimy od kamienicy do kamienicy i słuchamy opowieści osób, które trafiły do Wrocławia po wojnie. Sama autorka tak zachęca czytelnika:
„Zapraszam ma opowieść o kamienicach i ich mieszkańcach. Opowieść o tęsknocie, o przeszłości, o mieście, które powoli wstawało z gruzów. O mieście na(d)pisanym.”
To, co dla mnie ma zawsze znaczenie to stare fotografie, dokumenty. Jak dobrze, że udało się je zachować. Każda z tych opowieści choć inna, jest naznaczona strachem, bólem, tęsknotą, bo przecież ten czas był trudny dla wszystkich. Skończyła się wojna, ale było ciężko. Ciężko żyć. Brakowało podstawowych rzeczy, ludzie ciężko pracowali za małe pieniądze a i warunki mieszkaniowe nie miały nic wspólnego z wygodą.
„I ta pierwsza noc w nowym mieszkaniu, którą po latach Agnieszka Dubaniowska wspomina jako koszmar. Pluskwy pod tapetami spadające na dziecięce łóżka. Zresztą – plagami Wrocławia z tamtych lat były też szczury i muchy.”
Tego trzeba wysłuchać i zastanowić się, dlaczego czasem narzekamy? Nie doceniamy tego, co mamy.
Kiedy opowiada się taką historię współczesnej młodzieży to robią duże oczy ze zdumienia a czasem to nie chcą słuchać. Ja zawsze lubiłam słuchać opowieści moich Dziadków, ale też niektóre historie były dla mnie „kosmosem”. Jestem człowiekiem o starej duszy.
A „kosmosem” dla mojej nastoletniej córki jest moje dzieciństwo w latach osiemdziesiątych. Kiedyś stwierdziła, że świat był wtedy czarno – biały. Dlatego uważam, że trzeba o tym opowiadać i przekazywać te cenne historie.
Jednym z moich ulubionych seriali jest „Dom” w reżyserii Jana Łomnickiego.
Serial opowiada losy mieszkańców warszawskiej kamienicy przy ulicy Złotej, o tym jak wracają po wojnie z bagażem ciężkich doświadczeń. Oglądam go raz w roku i zawsze płaczę na ostatnim odcinku, na ostatniej scenie…
„Bohaterami książki są mieszkańcy kamienic. Niemymi bohaterami są kamienice i jedna miejska willa, w których drewniane podłogi, pamiętające jeszcze przedwojennych mieszkańców, skrzypią przy każdym kroku, pod których oknami w cieniu drzew spotykali się lwowscy profesorowie, w których mieszkania dzielono pomiędzy kilka rodzin.”
Na wspomnianym spotkaniu autorskim Joanny Mielewczyk obecny był także profesor Krzysztof Ruchniewicz – historyk oraz bohaterowie książki „Kamienice”. Wysłuchać na żywo części ich historii to było coś wspaniałego. To z jaką pasją mówili o tym, a przecież te historie są pełne traum, cierpienia.
Byłam pełna podziwu dla pamięci tych osób, którzy bez zająknięcia opowiadali swoje przeżycia.
Życzyłabym sobie takiej pamięci i chęci przekazania innym bolesnych przeżyć. Wielki szacunek dla tych wszystkich osób, którzy zgodzili się to opowiedzieć nam – młodszym pokoleniom, a naszym obowiązkiem jest przekazać to dalej. Dlatego „Kamienice” pokazałam mojej córce. Dałam też do przeczytania mojej mamie, która jest książką zachwycona.
Patrzyłam, jak każda z tych osób podchodzi do pani Joanny ściska jej rękę, dziękuje i ma w oczach łzy wzruszenia. Miło było też wysłuchać młodszych osób, z mojego pokolenia, którym nie jest obojętna historia miasta, w którym się wychowali. No i oczywiście muszę wspomnieć o sposobie, w jaki pani Joanna przeprowadza rozmowę – spokojny, ciepły głos, czuć od razu, że ma szacunek do rozmówcy.
Książką jestem zachwycona, dlatego ucieszyła mnie bardzo informacja, że powstaje część druga!
Pani Joanno, zdecydowanie udało się Pani ocalić od zapomnienia historie mieszkańców wrocławskich domów.
Rozmowy możecie odsłuchać na stronie http://www.joannamielewczyk.pl/ do czego namawiam Was z całego serca.
Chcę jeszcze wspomnieć, że dzięki pani Joannie poznałam panią Agnieszkę Dubaniowską – bohaterkę pierwszej części „Kamienic”. Pani Agnieszka napisała książkę „Miejsce na ziemi. Z kresów na Przedmieście Oławskie”. Najpierw byłam na spotkaniu autorskim, potem przeczytałam książkę. Oczywiście książka mnie zachwyciła – jest wspomnieniem życia autorki. A co ciekawe początkowo miała być tylko prezentem dla syna. Jak dobrze, że wypłynęła na szersze wody i inni też mogą poznać tę historię. Podziwiam panią Agnieszkę, jej upór i lekkość pisania. Sięga do swoich korzeni opisując losy pradziadków. Książka zawiera dużo fotografii rodzinnych i zdjęć różnych starych dokumentów. Przeczytałam ją jednym tchem.
Więcej o spotkaniu autorskim napisałam tutaj.
Bardzo się cieszę, że pani Agnieszka zdecydowała się opisać swoje wspomnienia, bo jak sama mówi „kto inny to zrobi”?
Niesamowite dla mnie jest to, że poznaję tyle ciekawych, inspirujących ludzi. Wciąż się tym zachwycam. Pisałam o tym w moim ostatnim wpisie. Zaczyna się od jednej osoby, a potem następna i następna. Dzięki „Kamienicom” i „Miejscu na ziemi” poznałam Monikę ze Szczecina, która zamierza napisać książkę o szczecińskich kamienicach.
A jest o czym! Obserwując zdjęcia, jakie zamieszcza Monika na swoim Instagramie muszę przyznać, że Szczecin ma się czym pochwalić.
Kibicuję Monice z całego serca i czekam z niecierpliwością na jej książkę 🙂 która czuję, że stanie się kolejną moją książkową inspiracją.
Pasjonatka świadomego życia i dobrej książki. Menedżer domu, lubi pisać o tym, co przynosi życie i fotografuje uciekające chwile. Relaksuje się na rowerze i na łonie natury.
Sama uwielbiam takie historie.Po książkę sięgnę z przyjemnością.dziękuję za recenzję.
Witam. To musi być ciekawa książka bo domy mają uszy i oczy… Pozdrawiam