Zawsze kiedy piszę o jakiejś książce, to wspominam jak na nią trafiłam.
Jak trafiłam na książki Ani?
Agnieszka Maciąg, wspomniała kiedyś o pierwszej książce Ani „Kobieta w związku z naturą”. Od razu mnie zaciekawiła. Już wtedy czułam się kobietą w związku z naturą, czułam, że jestem z naturą związana, ale to był początek mojej drogi.
Drogi do kobiecości.
Pochłonęłam tę książkę jednym tchem, każde słowo, zdanie było mi bliskie, czułam je w każdej komórce mojego ciała. Zaczęłam zgłębiać tajemnice, które zawsze we mnie były, tylko nie umiałam ich nazwać.
Zawsze byłam zachowawcza, ostrożna. Zawsze czuwał nade mną Anioł Stróż, kilkanaście lat temu mówiłam, że Opatrzność, ale nie ma znaczenia jak to nazwiemy.
Miałam w swoim życiu kilka takich sytuacji w młodości, które mogły skończyć się źle, ale zapalała się czerwona lampka i mówiła STOP.
Byłam ostrożna w zawieraniu znajomości z mężczyznami, daleko mi było do przypadkowych przygód.
Taka byłam i nie żałuję, choć czasem słyszałam, że powinnam się bardziej wyluzować, bo życie jest jedno. A ja wiedziałam, że w tym wcieleniu to i owszem… jedno.
Ale nie dla mnie były szybkie uniesienia, nie podejmowałam pochopnych decyzji.
Analizowałam. Wiedziałam, że jak sama się nie uszanuję, to nikt inny za mnie tego nie zrobi. Szanowałam swoje uczucia, swoje ciało. Skąd to wiedziałam? Nie wiem. Nikt ze mną o tym nie rozmawiał. Po prostu to było we mnie. Ale nadszedł czas, kiedy zaczęłam poszukiwać. Poszukiwać siebie.
Uwierała mnie forma, w której byłam – zaczęła mnie mierzić moja praca – to że muszę codziennie wychodzić z mojego, bezpiecznego domu, to że nie miałam czasu dla rodziny i siebie, to że tkwiłam wśród ludzi uwikłanych w taki system. I życie w strachu, kiedy słyszałam „na twoje miejsce jest chętnych kilka osób”.
Poszukiwałam, chciałam zwrócić na siebie uwagę. Zakładałam buty na wysokim obcasie, bo wtedy noga lepiej wygląda i jest bardziej… kobieca. Do tego krótkie sukienki itd… tak wtedy rozumiałam kobiecość.
Skupiałam się na tym, co zewnętrzne.
Ale ten czas był potrzebny, nie żałuję. Ostatnio wpadły mi w ręce te buty – popatrzyłam i się uśmiechnęłam „to nie ja”.
Teraz wybieram wygodę, naturalność, mniej się maluję (im mniej tym lepiej i to chyba w każdym wieku), od kilku miesięcy chodzę w sukienkach, nawet po domu biegam, sprzątam w kiecce, co kiedyś było nie do pomyślenia. Legginsy były najwygodniejsze.
Zrozumiałam, że kobieta pobiera energię z ziemi – z dołu, dlatego przydaje jej się coś w rodzaju leju energetycznego, który jest wytwarzany przez długą spódnicę czy suknię. Wiem, że kiedy kobieta żyje w zgodzie ze sobą i rozumie swoją moc, to emanuje na zewnątrz energią i w ten sposób zwraca uwagę innych.
Ale miało być o książkach Ani…
więc kiedy przeczytałam „Kobietę w związku z naturą” to byłam już pewna czym jest kobiecość. Ania pięknie maluje słowami obrazy, jest przy tym subtelna i czuć w jej tekstach, że doświadcza kobiecości i uczy tego innych.
„Opiekunka wrażliwości” jest dla mnie wyjątkowa z dwóch powodów – jest piękną baśnią o kobietach i o tym, co zostało w nas stłumione – o żeńskiej energii, która ma wielką moc. Wtłoczono nas w formy, które skutecznie zablokowały kobiecą siłę, intuicję, delikatność. Ale odradzamy się w końcu, coraz więcej kobiet czuje, że nie chodzi w swoich – przysłowiowych – butach.
„Wiem, czego nie chcę, i nie wypuszczam tego w swoją przestrzeń. A to, czego pragnę, szydełkuję myślą, odwagą, czynami.”
Drugi powód dla którego „Opiekunka wrażliwości” jest dla mnie ważna to tekst, który napisałam o twórczości Ani i który jest na okładce tej książki. To dla mnie niesamowity zaszczyt i wielka radość, że mogłam napisać kilka słów w tak ważnej dla mnie książce:
Zawsze kiedy czytam książki zaznaczam ich fragmenty, tu jest ich całe mnóstwo, nie przytoczę wszystkich, ale kilka, abyście mogli dowiedzieć się o czym pisze Ania:
„Ważnym strumieniem odpowiadającym za energię ciała są myśli. Kiedy są ciemne i toksyczne, wydzielają w organizmie szkodliwe substancje. Kiedy są jasne, łagodne, produkują łagodne związki chemiczne. Być może los postawi na twojej drodze troski, ale nie skupiaj się na nich, bo myśląc o nich, oddajesz im swoją energię, tracąc zdrowie i siebie. Nie pozwól, aby w życiu kierował tobą strach. Bo kiedy będzie kierował tobą strach – osłabniesz, posmutniejesz, a w twoim ciele mogą zacząć rozwijać się choroby.”
„Kobieta nacechowana jest łagodną energią żeńską. Wybudzając uśpioną, wewnętrzną moc, rozpala w sobie światło, spowalnia procesy starzenia, rozbudza energię sił życiowych. Kobieta jest tą, która rodzi. Rodzi nie tylko potomstwo, ale marzenia. Jest kreatorką urzeczywistniającą wizje.”
„Nie istnieje przypadkowość spotkań. W każdym kontakcie, który niesie informacje, otrzymujemy potrzebny nam przekaz. Takie spotkanie może trwać migniecie chwili, która pozostawia ślad w nieskończoności. Jesteśmy sobie pisani, aby wzajemnie przypominać sobie, kim jesteśmy i jaka jest nasza misja.”
Czytając rozdział o byciu mamą, o tym jak we wnętrzu kobiety powstaje nowe życie, przypomniałam sobie moje przeżycia z tym związane.
Najpierw jak trzy lata wcześniej przed zajściem w ciążę (kiedy jeszcze dziecka nie planowałam) córka przyszła do mnie we śnie i powiedziała, jak będzie miała na imię.
Potem kiedy już zaplanowaliśmy, że chcemy mieć dziecko i potem kiedy moja intuicja uratowała życie naszej córki w momencie narodzin.
„Jesteś mamą w momencie każdej myśli połączenia z dzieckiem twoim urodzonym, rodzącym się, nienarodzonym. Jesteście ze sobą połączeni w duszy swojej i przeznaczeniu. (…) Ono pozostanie na zawsze w tobie. Ty pozostaniesz na zawsze w nim.”
I chyba najważniejszy dla mnie cytat:
„Ziemia, na której przeżywasz swoje życie, nie potrzebuje więcej kobiet wspinających się po schodkach kariery. Potrzebuje płomienia, który rozpala ogień i światło w sercach. Ukojenia i ostoi, w której inni czują się bezpiecznie. Ciepła i żaru uczuć wyrażanych w czułych gestach. Wysłuchania i zrozumienia. Kielicha z czystym nektarem myśli i słów. Kobiet, które łagodzą. Równoważą i napełniają pięknem. Kierują wzrok w stronę nieba. Kobiet, które nie przekonują do swoich prawd, lecz są przykładem urzeczywistnionych wizji. Szanują swoją drogę i drogę każdego, kto się w pobliżu pojawi.
Ziemia, na której przeżywasz swoje życie, potrzebuje ciebie. Uważnej, abyś mogła zauważać szczegóły, z których tworzy się całość. Cierpliwej, abyś miała wiarę w to, czego doświadczasz. Wrażliwej na troski swojego serca i serc innych. Obejmującej esencję życia.”
Aniu – dziękuję.
Pasjonatka świadomego życia i dobrej książki. Menedżer domu, lubi pisać o tym, co przynosi życie i fotografuje uciekające chwile. Relaksuje się na rowerze i na łonie natury.
Brak komentarzy