To już kolejna książka Dory, którą przeczytałam i na którą czekałam. Kiedy Dora kilka miesięcy temu naświetliła mi zarys tej opowieści od razu wiedziałam, że będzie to ważna dla mnie książka.

„Książka pełna tajemnic, codziennej magii, smaków podlaskiej kuchni i zapachów tamtejszych ziół. Doskonała uczta dla miłośników magii rodowej i kobiecych zaklęć wzmocnionych…”

Książkę pochłonęłam jednym tchem, momentami miałam ucisk w podbrzuszu, który dawał mi znak „tak czujesz – taka jesteś”.

Właściwie to prawie z każdej bohaterki biorę coś, posiadam niektóre ich cechy. Są mi bliskie. Zgłębianie kobiecej mocy, siłę żeńskiej energii czułam już dawno, ale kiedyś nie wiedziałam, że o to chodzi, pisałam o tym przy okazji książki Ani Ras Menet i Marka Tarana.
Jakiś czas temu przeczytałam „Zwilczoną” Adrianny Trzepioty, ale ona nie zaspokoiła mojego pragnienia zgłębienia swoich odczuć. A „Lisica z bagien” zaspokoiła to pragnienie. Dora dedykuje tę książkę „małej Dziewczynce, która jest we mnie”.
Wiem, że wszystko zaczyna się już w dzieciństwie. Pierwsze kilka, kilkanaście lat naszego życia jest najważniejsze i ma wpływ na to, co będzie dalej działo się w naszym życiu. I niekoniecznie chodzi tu o magię i rytuały, którym poddała się bohaterka książki. Ja mam dystans do wszystkich magicznych zaklęć, wiem, że magia nieumiejętnie użyta może zrobić więcej szkody niż pożytku. Natomiast zielarstwo jak najbardziej – coraz bardziej u mnie lubiane i praktykowane. Dlatego też zachwyciła mnie książka Joanny Laprus „Słowiańskie boginie ziół”, która znalazła się w Książkowych inspiracjach na moim blogu tu.

 „Lisica” dotknęła moich czułych strun kobiecości, bardzo utkwiły mi zawarte w niej słowa: „moją wolną wolą odzyskuję życie od woli innych.”

Ale zdarzyło się coś jeszcze podczas czytania – w 2018 roku napisałam pewne opowiadanie w ramach wyzwania pisarskiego. Według mnie jest podobne do tego, co niesie ze sobą „Lisica z bagien”. Kiedyś zamieściłam to opowiadanie na moim profilu na facebooku.
Ale teraz myślę, że zamieszczę je na blogu i po głowie chodzi mi napisanie ciągu dalszego.
 

„Zrozumiała sens metamorfozy. Kiedy krwawiła, zamieniała się w Lisicę, która tkwiła w jej wnętrzu. Gdy krwawienie ustawało, zamieniały się miejscami. Weronika wracała do ludzkiej postaci, a Lisica chowała się w niej. W łonie, ciepłej jamie z sekretnym wejściem.”

Na moim blogu przeczytasz także o poprzednich książkach Dory tu
oraz zapraszam do wpisu, który Dora napisała specjalnie na mojego bloga tu