Wpis dostępny także w wersji audio

 

 

Łucja od dawna czuła, że kruk to przyjazny jej ptak. Nie wierzyła w te bajki, które ostrzegały, aby strzec się kruka, bo zwiastuje śmierć i jest ptakiem czarnej magii. Komuś zależało na tym, aby oczernić te inteligentne stworzenia, bo przecież to, co mądre musi być zniszczone.

Ci, którzy znali moc kobiet i bali się ich mocy zrobili z kobiet czarownice paląc je na stosie. Wmówili innym, że przynoszą zło i nieszczęście. Najgorsze, że większość ludzi w to uwierzyła…

Łucja pamiętała dokładnie dzień, kiedy poczuła więź z krukiem. Leciał nad jej głową, wtedy jeszcze nie wiedziała co to za ptak. A potem była już cała seria nieprzypadkowych spotkań – często spotykała kruka w locie i słyszała jego głos. Bardzo często kruki podczas lotu wykonywały przy niej akrobacje – wzruszał ją ten widok.

Potem pojawił się w momencie, kiedy nastąpiła jej przemiana, kiedy zrozumiała, że nie jest na tym świecie po to, aby ktoś zabrał jej duszę. Zachęcam do przeczytania wpisu, który wyjaśni o co chodzi.

Najczęściej pojawiał się, kiedy trudne emocje siedziały w niej i dawały znać o sobie, kiedy szukała odpowiedzi na nurtujące ją pytania. On pojawiał się i zabierał te myśli, prośby tam, gdzie powinny dotrzeć. Zawsze dana sytuacja kończyła się dobrze – to znaczy tak jak powinna się zakończyć i Łucja miała spokój i akceptację w sercu. Kiedy słyszała jego głos rozmawiała z nim i dziękowała, że jest przy niej.

Zawsze zwracała na niego uwagę – kiedyś jadąc autem na ważne dla niej wydarzenie zobaczyła kruka, który siedział przy drodze i w momencie kiedy go mijała on rozpostarł swe skrzydła i zerwał się do lotu. Podziękowała, od razu wiedziała, że wszystko będzie dobrze. I było.

Pewnego przedpołudnia wysiadając z auta na sklepowym parkingu usłyszała głos kruka. Podniosła głowę do góry: kołował nad nią długi czas, a ona patrzyła na niego. Świat dookoła, ten zabiegany, przestał dla niej istnieć, nieważne było po co tu przyjechała. Kiedy odleciał spojrzała na ludzi wokół – „ślepych”, zaganianych, nerwowo pędzących nie wiadomo za czym. Pędzili jak stado owiec. Dla nich jakiś tam ptak nie miał znaczenia – trzeba pędzić, zarabiać pieniądze, wydawać. Konsumpcja, otaczanie się zbędnymi rzeczami – to było najważniejsze.

Ta bezmyślność w ludziach przerażała ją coraz bardziej. I to głupie tłumaczenie „zarabiam, więc sobie kupuję”. Nie widzieli tego, że są niewolnikami wtłoczonymi w schematy. Przestali myśleć, bo system, w którym żyli myślał za nich.

Łucja też żyła w tym świecie, ale nie poddawała się temu bezgranicznie. Widziała absurdy i czuła, że to wcale nie jest dla jej dobra.

„Nie będziesz miał nic i będziesz szczęśliwy” takie hasło coraz częściej było głoszone. Nie zawsze dosłownie, często pod przykrywką. Ale tu nie chodzi tylko o pieniądze czy inne rzeczy materialne. Tu chodzi też o ludzkie serce i duszę. I o to, aby ludzie nie myśleli samodzielnie.

Nie godziła się na to. Przebywała jak najwięcej w naturze – w lesie, na łące. Tam była równowaga, nikt nie zniewalał nikogo. Nikomu nie zależało na władzy i niemocy innych. Czuła, że pochodzi stamtąd a nie z bezdusznych betonowych budynków, w których telewizor był na głównym miejscu.

Zauważyła, że od jakiegoś czasu kruk przylatuje na topolę blisko jej domu. Najpierw go słyszała, podchodziła do okna i widziała go – najpierw był sam, potem pojawiał się drugi. Wiedziała, że to dobry znak i nie przypadek.

Kiedy Kruk pojawił się w tym znaczącym dla niej momencie życia jeszcze do końca nie wiedziała co wydarzy się w jej życiu. Ale przede wszystkim wiedziała czego ma nie robić. Okazało się, że większości rzeczy, które dotychczas robiła. Ale nie przeraziło jej to. Ona również została wtłoczona w pewne schematy.

Dotknęła rubinu – prezent od Kruka, poczuła jego moc. Wiedziała, że ją chroni i dba o jej żeńską energię. „Już nie pozwolę, aby ktoś ją stłumił”. Była pewna siebie.

Spojrzała na swoje odbicie, nie była już pod postacią wilczycy – „odkryła w swoim wnętrzu Stwórczą, Życiodajną, Odradzającą i Transformującą siłę.”