Książkę tę poleciła mi moja fizjoterapeutka (zresztą jak większość mądrych książek, które czytałam). Tematyka ta interesuje mnie dzięki mojej córce, która przyczynia się nieustannie do mojej zmiany, do zrozumienia jej postępowania, co nie jest łatwe.

Moja córka właściwie od małego jest osobą, która nie ma oporów przed tym, aby powiedzieć, pokazać, że coś jej nie pasuje. A nie pasuje jej dużo ????
Z tego też powodu w szkole nie jest lubiana przez „grono pedagogiczne”, które, jak wiadomo, przyklaskuje dzieciom uległym, nie sprzeciwiającym się no i tzw. „wzorowym”.
Tę historię kiedyś z pewnością opiszę.

Nigdy żaden z lekarzy nie zapytał mnie jaki miałam poród, takie pytanie padło kiedy pojawiłam się z córką u osteopaty, aby znaleźć przyczynę nawracających dolegliwości. To dało mi do myślenia…

Kiedy dowiedziałam się, że poród ma wpływ na to, jakie jest dziecko, od razu czułam, że to książka dla mnie. Nasz poród nie był łatwy. O ile nie miałam problemów z zajściem w ciążę i ciąża przebiegała u mnie bez większych trudności, sam finisz był walką o życie dziecka – po części spowodowaną niedopatrzeniem przez lekarza prowadzącego moją ciążę.

Robyn Fernance w swojej książce opisuje aż dwadzieścia jeden okoliczności w jakich dziecko przychodzi na świat. W każdym przypadku jest podane jak należy pracować z takimi osobami, jak dziecko uczy się w szkole/domu, jakie są jego relacje z innymi, jak poprawić relacje z takimi dziećmi oraz jest informacja dlaczego w taki sposób dziecko się urodziło. Przyznam, że jest to bardzo ciekawe.

Kiedy kilka lat temu przechodziliśmy z córką bardzo trudną sytuację, zaczęłam szukać, bo czułam, że „coś jest na rzeczy”. Wtedy trafiłam na „Dzieci Indygo” Doreen Virtue – niestety książkę można już tylko znaleźć w pdf. Kiedy zaczęłam ją czytać płakałam jak bóbr, wiele wtedy zrozumiałam. I nie ma to znaczenia czy moja córka jest dzieckiem Indygo czy też nie.

Książka „Narodzić się” też otworzyła mi oczy na kilka spraw. Moja córka urodziła się w ciężkim stanie otrzymując na początku trzy punkty w skali Apgar, na końcu siedem…

A tak jak wspomniałam – przebieg ciąży w ogóle na to nie wskazywał. A więc – być może „ktoś” nie chciał, aby się urodziła… Tak, wiem, może to dla niektórych wydać się dziwne, ale ja to mocno odczuwam.

W związku z tym, że poród był dość skomplikowany – dopasowując naszą sytuację do książki „Narodzić się” zahaczamy aż o cztery okoliczności opisane przez autorkę:

– cesarskie cięcie narodziny nagłe

– narodziny z pępowiną owiniętą wokół szyi

– narodziny wywołane

– narodziny z doświadczeniem bliskim śmierci

 

Trochę tego dużo prawda? Chcę tu zaznaczyć, że jak zawsze, nie nakręcam się na różnego rodzaje ideologie. Jest to dla mnie forma zrozumienia czegoś czego nie rozumiem.

Nie chcę się nad tym rozwodzić publicznie, bo jeszcze nie ten czas.
Książkę polecam, chociażby z ciekawości, na pewno daje do myślenia.