Książkę poleciła mi Magda. Nie słyszałam wcześniej o tym autorze, może dlatego, że pisze romantyczne opowieści. A to nie moje klimaty. Magda też o tym wspomniała, jednak kiedy zdradziła troszkę treść książki od razu poczułam, że muszę ją mieć. I nie żałuję.

Kolejna książka zaliczona do kategorii „Jak poznać siebie” i kolejna do której będę wracać. Kolejna, którą będę polecać.

Piękna opowieść, zawierająca wskazówki, jak być bliżej natury, bliskich i swojego serca.

Niestety często widzę, że ludzie oddalają się od siebie i (co najbardziej mnie boli) od natury. Przecież jesteśmy jej częścią i wyrwani od niej po prostu zostajemy pochłonięci w otchłań konsumpcjonizmu i giniemy. Nie od razu, to proces powolny, nie zastanawiamy się nad tym, a potem często jest za późno. Prócz rzeczy materialnych, którymi się otoczyliśmy przez wszystkie lata życia w amoku, nie mamy ani bliskich ani siebie.

Ja cenię sobie proste życie.

Nie porównuję się z innymi, nie gonię za tym, aby mieć więcej, szanuję tradycję rodzinne i tworzę dom, do którego domownicy chcą wracać.

Książka przemawia do mnie, bo nawiązuje do kultury Indian, która mnie intryguje. Przy tej okazji przypomina mi się pewna indiańska przypowieść:

W wiosce Indian jeden ze starszych nauczał swe wnuki.

Pewnego dnia powiedział im te słowa:

– W moim wnętrzu toczy się walka.

To straszna jest walka.

Walka toczy się między dwoma wilkami.

Jeden z nich, czarny, reprezentuje strach, lęk, zawiść, żal, smutek, zazdrość, arogancję, chciwość, poczucie winy, użalanie się nad sobą, kłamstwo, urazę, fałszywą dumę, poczucie wyższości i poczucie niższości.

Drugi wilk, biały, ukazuje miłość, radość, zadowolenie, hojność, prawdę, życzliwość, zgodę, nadzieję, pokój, akceptację, chęć zrozumienia, wiarę i współczucie.

Ta walka odbywa się również wewnątrz was i we wnętrzu każdej innej osoby.

Po skończonej opowieści dzieci dumały o niej przez chwilę, po czym jedno z nich zadało pytanie:

–  Dziadku, powiedz mi, który z tych dwóch wilków wygra?

Na to stary Indianin odparł: – Ten, którego nakarmisz.

 

Nic dodać, nic ująć. Przypowieść ma prosty i zrozumiały przekaz, ale dotyka głębokich uczuć.

 

„Wokini to w języku Siuksów Lakota „nowe życie, życie w pokoju i szczęściu”.

 

Czytając tę książkę pomyślałam, że mogłaby być wspaniałą lekturą dla młodych ludzi, którzy podobnie jak jej bohater mieliby szanse już w młodości pojąć, dlaczego ważna jest miłość do siebie i szacunek do przodków, do kultury, w której się wychowali.

 

„Skoro pragniesz szczęścia, to ono cię znajdzie i sprawi, że pogodzisz się ze swoją stratą i odzyskasz zadowolenie z życia.”

 

Młodzi ludzie często błądzą, szukają tej właściwej drogi. To naturalne, kształtuje się wtedy osobowość, poznają różnych ludzi, życie stawia przed nimi sytuacje, których nigdy nie doświadczyli. Dobrze jest mieć wtedy przewodnika, wspaniale jest, kiedy jest nim ktoś z rodziny – rodzice, dziadkowie, wujostwo. Oni mogą przekazać swą mądrość życiową, ale i historie rodzinne, które powinny być przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Tak jak u Indian – wszyscy zbierają się przy ognisku, starsi snują opowieści, młodzi słuchają.

Mam wrażenie, że obecnie młodzi ludzie mniej się interesują tym, co było kiedyś, szukają gotowych i szybkich rozwiązań. A przecież nie o to chodzi, aby dostać wszystko „na tacy”. Sztuką jest wysłuchać i wyciągnąć wnioski – jak bohater „Wokini”.

Nie słyszeć, tylko słuchać.

Wybrać to, co dla danej osoby jest najlepsze. Każdy z nas jest inny, nie ma takich samych ludzi, możemy mieć podobne cechy, ale nie spotkamy identycznego człowieka jak my sami – mam na myśli osobowość. I na tym polega piękno świata – jesteśmy niepowtarzalni. To co sprawdzi się u mnie, u innego człowieka już niekoniecznie. Ale konkluzja powinna być taka sama – żyć w zgodzie ze sobą, z naturą i nie uzależniać swojego szczęścia od innych.

 

„Szczęście pochodzi z wnętrza człowieka, a nie z tego, kim jest albo co robi.”

 

Gdy czytam książki zawsze zaznaczam sobie fragmenty, które są dla mnie wartościowe i przekazuję je innym. W książce Nicholasa Sparksa znalazłam ich mnóstwo. Są proste, ale o to właśnie chodzi – w prostocie siła.

 

„Zdrowie i sprawność ciała to jedna z tych rzeczy, których ludzie nie cenią, póki je mają. A tymczasem wiele osób może tylko marzyć o takich prostych rzeczach, jak spacer w promieniach słońca, rozkoszowanie się szumem rzeki czy podziwianie zachodu słońca”.