Wpis dostępny także w wersji audio
W ostatnim czasie dużo się mówi o wibracjach, o tym, że warto dbać o to, aby wibracje były wysokie. Ale co to właściwie znaczy?
Zapewne większość z nas zna uczucie, że czasem jest nam dobrze w jakimś miejscu bądź w towarzystwie kogoś, a czasem jest nam źle.
Moja droga do świadomego życia była kręta i trwa nadal. Wiem, że cały czas się uczę, odkrywam siebie i to nigdy się nie kończy, wiem, że nie mogę osiadać na laurach.
Wiem, że nie ma określonego punktu do którego się dochodzi mówiąc „ok, koniec, wiem już wszystko”. Choć przyznam, że momentu, kiedy osiadłam na laurach, doświadczyłam. Wszystko jest po coś.
Jeszcze kilkanaście lat temu nie wiedziałam co to są wibracje, nie miałam świadomości, że muszę o nie dbać, aby były na wysokim poziomie. Żyłam z dnia na dzień, wtłoczona w systemowe schematy.
Wierzyłam, że system robi wszystko dla mojego dobra 😊 I z perspektywy czasu mogę napisać, że chyba żyło mi się wtedy łatwiej (pozornie), bo byłam podporządkowana większości i nie wychylałam się. Ale też teraz wiem, że nie byłam wolnym człowiekiem – nie takim, który robi co chce, ale wolnym od zewnętrznych wpływów.
W 2020 roku natknęłam się na informację o rezonansie Schumanna, który zwany jest pulsem Ziemi. Jest to elektromagnetyczna częstotliwość Ziemi, która przez długi czas uważana była za stałą i wynosiła 7,83 Hz. Zaznaczam, że nie pamiętam, kto jest autorem poniższego tekstu, ale opatrzyłam go w cudzysłów:
„Każdy wirus ma niską wibrację ze strukturą zamkniętą w obwodzie elektromagnetycznym z częstotliwością rezonansową ok. 5,5 Hz – 14,5 Hz. W wyższych zakresach nie jest aktywny i począwszy od zakresu 25,5 Hz i wyższego, wirus ginie. Dla osób, które żyją na wysokich wibracjach nie jest już groźny w ostrych infekcjach dróg oddechowych, ponieważ ciało człowieka zdrowego wibruje w wyższych zakresach. Tylko czasami z różnych powodów spada na niższe wibracje. Powodem mogą być różne zaburzenia bilansu energetycznego, takie jak: zmęczenie, wyczerpanie emocjonalne, hipotermia, chroniczne choroby, napięcie nerwowe. Średnia częstotliwość rezonansowa Ziemi obecnie wynosi 27,4 Hz i dlatego byłaby destrukcyjna dla wirusów, ale są miejsca w których ta częstotliwość wynosi poniżej 20 Hz, to znaczy w obszarach geopatycznych stworzonych naturalnie lub sztucznie, w takich miejscach jak: szpitale, więzienia, linie elektryczne, metro, elektryczne pojazdy publiczne, centra handlowe, biura, bary i miejsca, gdzie spożywa się sporo alkoholu.
Dla osób o niższych częstotliwościach wirusy mogą być groźne.
Niskie wibracje mają: ból 0,1-2 Hz, strach 0,2-2,2 Hz, uraza 0,6-3,3 Hz, rozdrażnienie 0,9-3,8 Hz, wybuch furii 0,5 Hz, złość 1,4 Hz, duma 0,8 Hz, megalomania 3,1 Hz, porzucenie 1,5 Hz, uczucie wyższości 1,9 Hz
Wysokie wibracje mają: hojność 95 Hz, dziękowanie 45 Hz, wdzięczność z serca powyżej 150 Hz, poczucie jedności z innymi osobami 144 Hz, współczucie 150 Hz, miłość (jedynie rozumiana) 50 Hz, miłość odczuwana powyżej 150 Hz, bezwarunkowa miłość od 205 Hz i powyżej.”
Ciekawy artykuł polecam tu https://rubikonwings.com/2020/01/20/rezonans-schumanna-wyjasniony/
I teraz moje wyjaśnienie. Nie jestem człowiekiem, który nakręca się na dane teorie, może dla niektórych nazywane spiskowymi (choć takie stwierdzenie wynika z ignorancji), podchodzę do wszystkiego z dystansem, badam na miarę swoich możliwości.
Wiem, że jeśli dany temat ze mną rezonuje, to coś jest na rzeczy.
Wszystko o czym piszę na moim blogu jest poparte moimi doświadczeniami.
Nie analizowałam kto badał częstotliwości podane wyżej, nie ma to dla mnie znaczenia. Dlaczego? Z prostego powodu – bo ja to czuję od dawna. Od zawsze nie lubiłam, wręcz panicznie unikałam szpitali (na szczęście nie bywam tam często), zawsze źle czułam się w tłumie, w galeriach handlowych. Bałam się przebywać w towarzystwie, w którym piło się sporo alkoholu, brało narkotyki. Odnośnie nadużywania alkoholu i pijanych osób – od dziecka bałam się panicznie takich ludzi, w moim rodzinnym domu nikt nie nadużywał alkoholu i moi rodzice zawsze się dziwili skąd u mnie ten lęk. Pamiętam taką sytuację z mojego życia – miałam może osiem lat, szłam chodnikiem za rękę z moim tatą, nagle naprzeciwko nas pojawił się pijany mężczyzna. Puściłam rękę taty i szybko sama przebiegłam na drugą stronę ulicy. Mój tato nie wiedział co się dzieje.
Ten lęk, choć już mniejszy, został we mnie. Kiedy widzę pijaną osobę potrafię wysiąść z autobusu albo omijać takiego człowieka szerokim łukiem. Galerie handlowe też nigdy nie były dla mnie miejscem, w którym lubiłam bywać. Kiedy w 2020 roku zamknięto galerie nie miałam z tym problemu, a wiem, że inni ludzie nie mogli sobie miejsca znaleźć, bo tak spędzali czas.
Coś jest w tych w wibracjach.
Czasem mam tak, że z jakiegoś powodu nie mam ochoty iść na spotkanie. No i oczywiście z niektórymi ludźmi nie dogaduję się, mówiąc prosto „nie ma tego czegoś między nami”. Pisałam już nie raz, że od jakiegoś czasu praktykuję wdzięczność, jest na ten temat wpis na moim blogu tu
Akceptuję siebie, kocham bezwarunkowo, szanuję wybory innych, uczę się nie oceniać innych (nie zawsze mi to wychodzi, ale się pilnuję).
Rzadko zapadam na choroby wirusowe. Nie choruję przewlekle. Przypadek? Nie sądzę.
Ktoś powie „placebo”, a ja odpowiadam – „jeśli przynosi to dobre efekty, to niech się nazywa jakkolwiek, ważne, że czuję się dobrze, jestem zdrowa, psychicznie i fizycznie”. Oczywiście nie chcę tutaj wybrzmieć jako osoba, która głosi, że tylko wysokie wibracje uchronią was przed chorobami. Na zdrowie wpływa wiele innych czynników – odżywianie, aktywność fizyczna, suplementacja witamin. Są to kwestie indywidualne.
Powtórzę się – piszę o tym, co mnie spotyka, czego doświadczam i zwyczajnie dzielę się tym z wami. Co z tym zrobicie? Wasz wybór. Macie wolną wolę.
Na koniec chciałam poruszyć jeszcze jedną kwestię.
Zapewne większość z was wie, że ludzkie ciało składa się w siedemdziesięciu procentach z wody. Z doświadczeń, jakie przeprowadził Masaru Emoto japoński pisarz i badacz, zajmujący się zagadnieniami struktury wody wynika, że woda ma właściwość zapisywania w swojej strukturze dźwięków, obrazów i emocji.
Wszystko zostało opisane w jego książce „Woda. Obraz energii życia”.
Skoro woda przewodzi emocje i reaguje na słowa, a my składamy się w większości z wody to z pewnością nie pozostaje to obojętne. Zatem ma znaczenie, w jaki sposób ktoś się do nas zwraca – z miłością czy nienawiścią. Sami wyciągnijcie z tego wnioski.
Wszystko układa się w całość, ja wciąż składam swoje życiowe puzzle.
Jak dbam o moje wibracje?
Codziennie dziękuję za dach nad głową i wygodne łóżko, kiedy podróżuję autem uśmiecham się i dziękuję za życzliwość innych kierowców. Dziękuję za każdy dzień, za każdą porę roku, nie narzekam na śnieg, wiatry, ulewy. Dziękuję za to, że mam blisko las, łąki i pola. Spędzam czas z ludźmi świadomymi i dbającymi o swoje wibracje. Unikam malkontentów i ludzi, którzy sieją zamęt i lęk. Dbam o to co oglądam, czytam.
Jeśli zdarzy mi się zawiesić wzrok na sensacyjnym tytule, łapię kilka głębokich oddechów. Dbam o to, aby do wszystkiego podchodzić z dystansem.
Bywam na różnych spotkaniach, przez ostatnie półtora roku poznałam mnóstwo ludzi (bardziej lub mniej znanych), ludzi, którzy działają w różnych kręgach. Jedni mnie zaciekawili bardziej, inni mniej. I choć słucham swojego serca, to zdarza się, że coś co wydawało mi się warte zaangażowania, potem okazuje się, że jednak nie jest warte mojej energii.
Nie traktuję tego jako porażki, wiem, że ci ludzie pojawiają się po to, aby pokazać mi, że to, co najważniejsze jest we mnie.
Warto zdobywać wiedzę, szukać różnych teorii, badań (bardziej lub mniej naukowych). Warto robić rozeznanie. Ale ZAWSZE trzeba podejmować decyzję samodzielnie, trzeba myśleć samodzielnie, a nie na ślepo iść za kimś.
Często mamy swoich przewodników duchowych, niektórzy nawet używają słowa „guru” – ale warto odpowiedzieć sobie na pytanie „czy guru pokazują twoją moc czy swoją?”.
A ty – dbasz o swoje wibracje?
Pasjonatka świadomego życia i dobrej książki. Menedżer domu, lubi pisać o tym, co przynosi życie i fotografuje uciekające chwile. Relaksuje się na rowerze i na łonie natury.
Fajne, fajne…. no z tymi wibracjami, to coś pewnie w tym jest 🙂
O wibracjach mówi się obecnie coraz częściej. Ja, podobnie jak Ty, nie potrzebuję na coś dowodów naukowych, jeśli coś czuję. Jestem doszą Vata bardzo wrażliwą na energię innych ludzi i miejsc. Dbam o swoje wibracje, otaczając się ludźmi, z którymi czuję się dobrze i bezpiecznie, unikam hałasu, głośnej muzyki, brutalnych filmów, nie śledzę ciągle wiadomości w telewizji. Wiem, że to obniża moje wibracje..Im więcej mamy świadomości siebie, tym lepiej możemy sobą zarządzać, a to jest z korzyścią dla nas samych i całego świata.
[…] Czucie to dla mnie serce. Czucie sercem to dla mnie wibracje. O wibracjach pisałam na moim blogu i jeśli ktoś nie czytał – jest to dobry moment, aby zerknąć do tego wpisu. […]