Książkę poleciła mi moja serdeczna znajoma, a dostałam ją od przyjaciółki na własne życzenie na urodziny. Książka jest w formie rozmowy Marcina Zaborskiego z Magdą Umer, przeplatana felietonami Zuzanny Łapickiej.
Dla tych, którzy nie wiedzą – Zuzanna Łapicka była dziennikarką, pisarką, felietonistką, córką Andrzeja Łapickiego (aktora) i żoną Daniela Olbrychskiego.

Przyjaźniły się z Magdą Umer, do tego grona należała także Krystyna Janda. Jak tytuł wskazuje jest to książka o przyjaźni. Książka wspomnieniowa, bo Zuzanny Łapickiej już z nami nie ma. Fizycznie nie ma, ale jest na pewno w sercach najbliższych.

„Piekielna nieobecność” mocny tytuł. Każdy, kto stracił bliską osobę, wie co to znaczy.
Wie, co oznacza nieobecność osoby, z którą spędzało się czas. Nie jest to łatwe. Kiedyś zetknęłam się z takim stwierdzeniem „to nigdy nie mija, trzeba nauczyć się z tym żyć”.
I myślę, że tak jest. Uczymy się żyć z tym, że bliskich osób fizycznie już z nami nie ma. Zostają w naszych sercach, wspomnieniach.

I tak jest w tej książce – Magda Umer wspomina wspólne chwile, w książce są także fotografie (niektóre z prywatnego archiwum).

Kim była Zuzia Łapicka dla Magdy Umer?

„Dla mnie była i siostrą, i przyjaciółką, i powiernicą, i kimś, kim się zachwycałam. Ale była też osobą, której trochę nie rozumiałam. To znaczy nie rozumiałam pewnego rozdziału w jej życiu. Zastanawiałam się, jak ktoś o takim smaku i o takim poziomie inteligencji może być jednocześnie łasy na takie pomponikowe ploty.”

Tak było, Zuzanna Łapicka interesowała się kto się z kim ożenił, kto się rozwiódł, kto kogo zdradził. Miała do tego słabość, zamiłowanie? Ale nie ukrywała tego. Magda Umer twierdzi, że nie było to związane z tym, że szukała sensacji, tylko była ciekawa jak złożona jest ludzka natura. Po prostu chciała wiedzieć. Wychowała się w domu, w którym od dziecka słyszała kto z kim i dlaczego. Może stąd to „zamiłowanie”?
Zawsze tak jest w przyjaźni czy związku, że nie wszystko nam pasuje w danym człowieku, każdy ma swoje wady i zalety. Ważne, aby mieć pewność, że można na tę osobę liczyć w każdej sytuacji.

„Jak ona pani pomagała?

Chyba tym, że po prostu była. Tym, że spojrzała i tym, jak spojrzała.”

Czasem potrzebujemy, aby ktoś po prostu z nami był, aby rozumiał nasze radości i nasze rozterki. Czasem nie potrzebujemy rozmowy, wystarczy samo bycie razem. Patrzymy na niebo, słuchamy wspólnie muzyki, rozumiemy się bez słów. Czujemy, kiedy drugiej osobie jest źle i nas potrzebuje. Rzucamy wszystko, aby jej pomóc.
To jest prawdziwa przyjaźń.