Wpis dostępny także w wersji audio
„Nie chcę o tym teraz myśleć. Pomyślę o tym jutro” – to było motto Łucji. Tylko to łączyło ją ze Scarlett O’Harą. Ale tym razem nie mogła już dłużej tego powtarzać, musiała pójść do wydawnictwa i powiedzieć panu Tomaszowi prawdę.
– Nie rozumiem pani Łucjo, jak to nie ma pani pomysłu? Autorka trzech bestsellerów, kobieta pewna siebie. Podpisaliśmy umowę a pani mówi mi, że nic nie napisze… – pan Tomasz wlepił w nią wzrok.
– Napisałam już chyba wszystko, co miałam do napisania. Nie będę pisać na siłę – patrzyła na jego ręce, w których trzymał pióro. To był czarny Waterman ze złotą obwódką.
– No ale chyba jest pani w stanie coś wymyślić, znajdziemy jakiś temat, który dobrze się sprzedaje.
– Pan sobie ze mnie żartuje – uniosła się. Nie będę pisać o rzeczach, których nie czuję. Pan tego nie rozumie, że nie liczy się dla mnie ilość tylko jakość?
Wstała i obróciła się na pięcie w kierunku wyjścia.
– No cóż, tak funkcjonuje ten świat pani Łucjo – usłyszała jego głos, ale nie skomentowała tego. Wiedziała, że zaraz wejdzie w niepotrzebną dyskusję.
– Do widzenia – rzuciła nie spoglądając w jego stronę.
– Do zobaczenia – z ironią w głosie odpowiedział jej szef wydawnictwa.
Wyszła na ulicę, obok budynku był park. Wrześniowe słońce mocno grzało i zachęcało do spaceru. Widać było już spadające kolorowe liście. Nadchodziła jesień – jej ulubiona pora roku. Miała wiele wspomnień związanych z jesienią – tych dobrych i tych mniej dobrych, ale lubiła te chłodniejsze dni, ale jeszcze słoneczne, kochała ten zapach.
Spacerowała dwie godziny, w głowie miała rozmowę z wydawcą. Patrzyła na drzewa, na ludzi przechodzących obok. Szukała inspiracji.
W końcu skierowała się w stronę domu. Mąż czekał na nią z obiadem:
– Zrobiłem naleśniki z musem bananowym takie jak lubisz. Jak rozmowa? – zapytał rozkładając talerze na stole.
Rzuciła torebkę na sofę, ściągnęła buty.
– Ech, ten facet nic nie rozumie. Uważa, że skoro napisałam trzy bestsellery to powinnam sypać pomysłami na zawołanie. Straszył mnie umową.
– A ty co czujesz? – mąż zapytał z troską.
– Nie chcę o tym teraz…. – zaczęła i się uśmiechnęła. – Żartuję. Czuję, że trzy bestsellery mi wystarczą.
Zjedli obiad, usiadła wygodnie na sofie, mąż poszedł na górę. Po chwili zobaczyła go na schodach jak niesie wielkie pudło:
– Zobacz co znalazłem szukając moich starych dokumentów. Pamiętasz jak biegałaś z aparatem po lesie i robiłaś zdjęcia?
Wyciągnęła album, wzięła do ręki aparat fotograficzny, który leżał w pudle. Poczuła zapach lasu. To wszystko przyniosło piękne wspomnienia i spokój na sercu.
– Tak… ale to było jakieś dziesięć, piętnaście lat temu – powiedziała z sentymentem i oczy się jej zaszkliły.
– No i? – zapytał mąż.
– Nic, po prostu dawno i nie wiem czy…
Objął ją ramieniem i powiedział:
– Pamiętam jak byłaś szczęśliwa, kiedy robiłaś te zdjęcia, ale potem zaczęłaś pisać, dostałaś te nagrody i aparat poszedł w kąt. Może to dobry czas, aby zacząć coś nowego… Wypaliłaś się pisząc te powieści, owszem były dobre, ale chyba ten etap już właśnie mija.
– Nie chcę o tym teraz myśleć. Pomyślę o tym jutro – uśmiechnęła się i skierowała swoje kroki do sypialni.
– Trzymam cię za słowo – powiedział ściszonym głosem.
Pasjonatka świadomego życia i dobrej książki. Menedżer domu, lubi pisać o tym, co przynosi życie i fotografuje uciekające chwile. Relaksuje się na rowerze i na łonie natury.
Brak komentarzy