Nie znam twórczości Jarosława Iwaszkiewicza. Pamiętam, że czytając „Stulecie Winnych” Ałbeny Grabowskiej zwróciłam uwagę na to, że autorka wplotła postać Iwaszkiewicza w losy swoich bohaterów. I to z książki Ałbeny Grabowskiej dowiedziałam się, że Iwaszkiewicz wraz z żoną Anną mieszkał na Stawisku.
Lubię czytać historie rodzinne, dlatego sięgnęłam po tę książkę. Napisana jest przez prawnuczkę Iwaszkiewiczów – Ludwikę Włodek.
„Pra, oprócz tego, że jest moją rodzinną historią, jest także świadectwem. Razem z losami Iwaszkiewiczów, ich przyjaciół, krewnych i znajomych opowiada kawałek dziejów. Odzwierciedla też, siłą rzeczy, nie tylko klimat czasów, o których opowiada, ale również tych, w których powstało.”
Sama pielęgnuję historie rodzinne, gromadzę pamiątkowe zdjęcia. Ma to dla mnie wielką wartość.
Książka Ludwiki Włodek pełna jest wspomnień, ciekawych anegdot rodzinnych. Dobrze, że jeszcze spisanych zanim odeszły córki Iwaszkiewiczów – Maria (babcia autorki) i Teresa. Zawsze to powtarzam, że każda rodzina ma swoją historię i swoje tajemnice. Autorka nie idealizuje swojej rodziny, często przywołuje powiedzonka, które funkcjonowały i nadal funkcjonują. Znam to z autopsji – u mnie także są różne powiedzonka, mój Tato i mój Dziadek byli mistrzami w wymyślaniu powiedzonek, czasem potrafili komuś przypiąć „łatkę” i przezwisko funkcjonowało u nas w rodzinie – każdy wiedział o kogo chodzi.
„Kiedy napisałam artykuł dla „Wysokich Obcasów” o młodości Marysi i Teresy, który stał się zaczątkiem tej książki, ktoś mi powiedział, że to przecież idiotyczne, bo każda rodzina ma taki swój świat oraz swoje powiedzonka i anegdotki, więc czym tu się podniecać. Że wydrukowali to tylko dlatego, że chodziło o córki Iwaszkiewicza. (…) I nie dlatego ta rodzina jest dla mnie ważna, że to jego – słynnego pisarza – rodzina, tylko dlatego, że to moja rodzina.”
Z przyjemnością czytam takie książki, między innymi dlatego, że mam wielki sentyment do czasów przed i powojennych. Wciąż nie wiem dlaczego, ale kiedy oglądam zdjęcia z tamtych czasów czuję takie ukłucie w sercu, jakby to było coś znajomego dla mnie. Może kiedyś tak żyłam…
Pasjonatka świadomego życia i dobrej książki. Menedżer domu, lubi pisać o tym, co przynosi życie i fotografuje uciekające chwile. Relaksuje się na rowerze i na łonie natury.
Brak komentarzy