Wpis dostępny także w wersji audio

 

„Przemijanie”

Wszystkie rzeczy mają czas

i swym zamierzonym biegiem

przemija wszystko pod słońcem:

czas rodzenia i czas umierania

czas płakania i czas śmiania

czas narzekania i czas tańcowania

czas nabywania i czas tracenia

czas milczenia i czas mówienia

czas miłowania i czas nienawidzenia

czas wojny i czas pokoju.

I poznałem, że nie masz nic lepszego jak weselić się i czynić dobrze za życia swego.
Wybór z Pisma Świętego wg tłumaczenia ks. Jakuba Wujka, Stare Przymierze.

 

Niby o tym wiemy, ale… Moje odczucia na temat przemijania są niejednoznaczne – bo z jednej strony wiem i mam świadomość, że nic nie trwa wiecznie – zresztą popełniłam kiedyś wpis na moim blogu „Nic nie może wiecznie trwać”  – akceptuję to, ale z drugiej stronie jest mi smutno i czasem mam „rozdarte serce”. Dla mnie – człowieka wrażliwego, empatycznego, przywiązującego się do ludzi i miejsc – ten temat jest bardzo trudny. Ale postanowiłam się z nim zmierzyć i nie spychać na bok.
Oczywiście zależy co przemija?

Bo inaczej się czuję kiedy kończy się jakaś relacja (bliższa lub dalsza) a inaczej kiedy umiera bliski mi człowiek bądź zwierzak. Smutno mi też kiedy widzę zmiany, które są nieuchronne – dorastamy, dojrzewamy, nasze malutkie dzieci stają się dorosłe a nasi rodzice słabną…

Wspomniałam, że z natury jestem sentymentalna, przywiązuję się do ludzi i miejsc. Tak mam i nie zamierzam z tym walczyć. Mogę jedynie sobie tłumaczyć i uczyć się akceptować mijający czas. Wiem, że roztrząsanie tego, co minęło nie ma sensu, zabiera energię, którą warto spożytkować na coś pożyteczniejszego. Tak jak w powyższym cytacie – przemija wszystko – i to dobre i to złe. Bo wszechświat lubi równowagę.

Często wracam do moich chwil z dzieciństwa i czuję ciepło w sercu, wszyscy moi bliscy żyli, byli przy mnie. Było bezpiecznie, było dobrze. Teraz wielu z nich nie ma, jest inaczej, ale to nie znaczy, że jest źle. Wiem, że zawsze będą we mnie wspomnienia, pojawi się nostalgia. Nie będę tego zmieniać na siłę. Czasem płaczę…
Ale wiem też, że nie mogę pogrążać się w rozpaczy i przeszłości.
Mam świadomość, że przyjdzie mi się zmierzyć jeszcze w życiu z odejściem bliskich osób.
I to nie jest łatwe – w zeszłym roku w jednym miesiącu w mojej rodzinie były dwa pogrzeby. Tak się złożyło… Pozwoliłam sobie na smutek, łzy.

Często też wspominam jak moja córka (obecnie prawie dorosła nastolatka) była malutka, trzymała mnie za rękę. Teraz jest inaczej, co nie znaczy, że źle. Ale z sentymentem wspominam te chwile mając świadomość, że już nie wrócą. 

„Życie się nie kończy, tylko zmienia. Energia nigdy nie umiera”
„Czekoladowa dynastia” Teresa Monika Rudzka

Dawniej cierpiałam kiedy kończyła się jakaś relacja, na przykład z koleżanką. Uważałam, że jeśli znamy się kilkanaście lat, to nie może się skończyć. Dopiero całkiem niedawno zrozumiałam, że taka jest kolej rzeczy – my się zmieniamy, ludzie się zmieniają i kiedy oni odchodzą na ich miejsce przychodzą inni. Pozwoliłam im odejść. Zaakceptowałam, choć łatwo nie było 😉
Na moim blogu jest wpis gościnny napisany przez moją blogową koleżankę Dagmarę Sobczak pt. „Czy warto ratować utracone relacje

Czasem ktoś mnie pyta „co zrobić, żeby nie cierpieć, nie tęsknić?” Nie mam na to recepty, uczę się tego, wiem tylko, że trzeba pozwolić sobie na łzy, ale tak jak już pisałam nie roztrząsać tego w nieskończoność. Nie taplać się w tym i mówić „nigdy się z tym nie pogodzę”. Wówczas niszczymy siebie i swoje życie. Naprawdę szkoda na to życia. Cieszmy się chwilą bieżącą. Jak to powiedział Kłapouchy z „Kubusia Puchatka”

„Nie da się zmienić tego, co nieuniknione. Czasami trzeba płynąć z nurtem” 


Bardzo też przemówiły do mnie słowa Ajahna Brahma – mnicha buddyjskiego :

„Kiedy ktoś umiera, dostrzegasz wartość życia. Kiedy zrywasz z kimś, kogo kochałeś, doceniasz, jak cenne są związki. Kiedy doświadczasz rozczarowania, odkrywasz jak bardzo nierealne były twoje oczekiwania. Kiedy ktoś umiera, zauważasz, że twój czas też się kończy, więc wypada lepiej go wykorzystać. Wszystkie tak zwane negatywne doświadczenia to tak naprawdę nauczyciele, nie odrzucajmy ich, pozwólmy im zadomowić się w naszych sercach. Przerób złą kammę, której doświadczasz teraz na dobrą kammę. W taki właśnie sposób człowiek się rozwija, a pozytywne emocje rosną w siłę. Stajemy się światełkiem nadziei dla świata, ci, którzy nie doświadczają strachu, nie złoszczą się, nie odczuwają smutku, zamiast tego pełni są życzliwości, radości i olbrzymich pokładów spokoju. Pozytywne emocje rosną kosztem tych negatywnych.”

 

Zostawiam Was z tym, może komuś pomoże, może spojrzycie inaczej na temat przemijania.