Książka długo przeze mnie wyczekiwana, ważna dla mnie nie tylko dlatego, że znam jej autorkę – Kasię. Porusza ważny temat – diagnozę, którą słyszy coraz więcej ludzi.
Rak, nowotwór…
Zazwyczaj przeraża, budzi lęk, strach. Nawet jak nie mamy z nim do czynienia to gdzieś podświadomie boimy się. Często na zapas. Kiedyś usłyszałam, że „lęk to brak miłości w duszy”.
I coś w tym jest. Ale wiem łatwo mówić jak coś cię nie dotyczy.
Zacznę od początku – Kasię poznałam w październiku 2022 roku. Była w trakcie leczenia raka piersi. Dzięki naszej wspólnej znajomej – Marcie – Kasia stanęła przed moim obiektywem. Pamiętam jak Marta pokazała mi zdjęcie Kasi bez włosów – zachwyciłam się, bo wyglądała pięknie. Chciałam ją sfotografować. I się udało.
Był koniec października – słońce mocno grzało, było ciepło. Kasia jest modelką, aktorką, potrafi pozować, właściwie zdjęcia robiły się same. Miała wtedy też ze sobą perukę, założyła ją na kilka ujęć, ale zdecydowanie przemawiał do mnie jej wygląd naturalny – bez włosów.
Podczas tej sesji z przenośnego głośnika, który zabieram ze sobą leciał utwór „Fenix” ShataQS. Od tej pory już zawsze kojarzy mi się on z Kasią.
Najbardziej ujęła i poniekąd zaskoczyła mnie jej niesamowita energia – bez ciężaru choroby. To zapamiętałam najbardziej z tego spotkania. W głowie miałam przekonanie, że człowiek z taką diagnozą jest smutny i to raczej on potrzebuje wsparcia a nie otacza tym wsparciem innych. Kiedy wróciłam do domu czułam się przepełniona pozytywną energią.
Taka jest Kasia.
Nieważne czy w diagnozie czy w zdrowiu – świadoma, pełna akceptacji tego, co ją spotkało. Tego nauczył ją właśnie rak. I o tym między innymi jest ta książka. O tym, że wszystko co nas spotyka, jest po coś. Niejednokrotnie o tym pisałam na moim blogu.
Uczę się tego nadal. To nie jest łatwe, bo jak spotyka mnie coś trudnego to w pierwszej chwili jest mi ciężko, czasem pojawiają się łzy. Ale zaraz potem pytam „po co mnie to spotkało?” Nie zadaję pytania „dlaczego ja?”.
Odpowiedź nie przychodzi od razu. Czasem pomagam sobie używając kart – dają mi podpowiedź. Reszta leży po mojej stronie.
Wszechświat daje nam zawsze to z czym jesteśmy w danym momencie sobie poradzić, udźwignąć. Kiedy ciężko pracujemy, a sukces zawodowy nie przychodzi od razu zastanawiamy się dlaczego. Bo może w tym momencie nie jesteśmy gotowi na wielki sukces…
Na tamtym wspomnianym naszym pierwszym spotkaniu Kasia wspomniała o swojej książce, którą już wtedy pisała. Czekałam na nią.
Nie jest to pierwsza książka o chorobie – nauczycielu, którą napisała znajoma mi osoba. Magda Palmowska, którą poznałam dzięki blogowaniu, zmagająca się niegdyś z boreliozą także napisała książkę „Zdrowa nadzieja” o tym, jak wyglądało jej życie w trakcie choroby i jak zmieniła swoje życie, żeby być zdrową i żyć pełnią życia. Pisałam o niej na blogu tu.
Z Kasią połączyły mnie różne projekty, wiadomo, że nieprzypadkowo stanęłyśmy na swojej drodze. Co więcej – nawet drogi naszych dzieci przeplotły się w ciekawy sposób, nasze dzieci nie wiedziały, że się znamy 🙂 Nie ma przypadków, nie ma!
Pamiętam też sesję, którą robiliśmy wspólnie z Krystianem i Kasią w styczniu 2023 roku i tę wspaniałą wiadomość, że Kasia jest „czysta”, czyli że pokonała raka piersi.
Lubię z nią pracować, bo jest konkretna – a to cenię najbardziej. Jak coś powie, to się tego trzyma. Do tego stopnia, że jak w 2024 roku usłyszała kolejną diagnozę – guzy w mózgu, napisała do mnie, że chce i zrobi wszystko, aby dokończyć projekt fotograficzny, który wspólnie zaczęliśmy.
Dla mnie to była ostatnia rzecz, o której pomyślałam w tym momencie. Dla mnie najważniejsza była ona. Nic na siłę, ale jeśli będzie chciała to oczywiście dokończymy.
Taka jest Kasia.
Pamiętam jak kilka dni po tym jak na facebooku ogłosiła, że pasażer na gapę przesiadł się w inne miejsce spotkaliśmy się na kawie. Opowiedziała jaką ma wizję pogrzebu, że porządkuje sprawy spadkowe. Rozmawiała o tym otwarcie. I to znów mnie w niej urzekło! Ta dojrzałość, której wielu z nas brakuje. Sprawy śmierci – nieuniknionej – często pomijamy, że jeszcze nie teraz, niech inni się martwią, spychamy je na bok. Z lęku, ze strachu… To co usłyszałam wtedy od Kasi zainspirowało mnie do napisania tego wpisu.
Jest też rozmowa z Kasią na YouTube na ten temat – warto posłuchać. Warto też poczytać komentarze – widać jak kwestia śmierci, pogrzebu budzi skrajne emocje.
W tym miejscu chcę podziękować Kasi za jej obecność w moim życiu, za to, że w jej książce znalazły się zdjęcia, które stworzyłyśmy wspólnie. Czuję się wyróżniona, że wymieniła mnie w tej książce, że moja obecność wpłynęła na jej życie.
Dziękuję za to, że pokazała mi, że diagnoza nie musi rujnować życia i oznaczać końca świata.
Wiem, że jeszcze przed nami wiele wspólnych projektów.
Książkę Kasi można zamawiać tu: „Rak. Pasażer na gapę”
A to zdjęcie z naszego pierwszego spotkania:
Pasjonatka świadomego życia i dobrej książki. Menedżer domu, lubi pisać o tym, co przynosi życie i fotografuje uciekające chwile. Relaksuje się na rowerze i na łonie natury.
Brak komentarzy