Wpis dostępny także w wersji audio

 

Od zawsze towarzyszyła mi muzyka, w moim domu podśpiewywał sobie Tato w ciągu dnia, grał także na akordeonie. Lubiłam słuchać starych i nowych utworów. Są utwory przy których się śmieję, są takie przy których płaczę, mam dreszcze na ciele. To część mojego życia, połączona z różnymi jego etapami. Mam poczucie rytmu, ale raczej nigdy nie ciągnęło mnie specjalnie do tańca.
Ostatnio zauważyłam, że coraz więcej ludzi pokazuje siebie w tańcu, chodzi mi nie o konkretny taniec – salsę, tango czy walc, ale taniec tak zwany intuicyjny. Jak ja go interpretuję?

To poruszanie się w rytm przede wszystkim naszego serca. Oczywiście podkład muzyczny ma znaczenie, ale najważniejsze jest otwarcie się.

Zaczęłam przyglądać się jak inni tańczą i zauważyłam, że coraz bardziej mnie to interesuje. Na początku z dystansem, nawet czasem jak widziałam, że ktoś totalnie dał się ponieść i wpadł nawet określiłabym to, w trans, czułam pewne zażenowanie.
Wiem skąd to uczucie skrępowania, zmieszania. Był we mnie wstyd, przede wszystkim przed oceną. Ale czułam, że kiedyś nadejdzie dzień, kiedy będzie mi dane zatańczyć w rytm mojego serca.
To był spontan. Moja znajoma Ania zarzuciła temat, ja odpowiedziałam od razu i następnego dnia stanęłyśmy nad brzegiem jeziora. Był ranek, marcowe słońce ogrzewało powietrze po chłodnej nocy. Na jeziorze pływały kaczki i łabędzie. Ludzi nie było.
Ale muszę napisać o czymś ważnym, co wydarzyło się tuż przed naszym wyjściem. Wstałam rano i zajrzałam do telefonu (no niestety czasem mi się to zdarza), przeczytałam informacje o sytuacji u naszych ukraińskich sąsiadów. I choć mam dystans do tego, co się dzieje na świecie i nie zadręczam siebie tym, to w głowie pojawiła się myśl, którą stworzył umysł „takie rzeczy się dzieją, a ty będziesz tańczyć nad jeziorem?”. I dalej pojawiła się kolejna „napisz do Ani, że chyba nie będziesz dobrym towarzyszem dzisiaj”. To był głos umysłu.

Na szczęście szybko wkroczyło do akcji serce – „są rzeczy na które nie masz bezpośredniego wpływu, co ci da, że zostaniesz w domu i będziesz rozmyślać. Jedź i ciesz się życiem, doceniaj chwilę obecną”.

Tak też zrobiłam. Ubrałam moją ulubioną kolorową spódnicę, do tego zielony sweter, który ma dla mnie szczególną wartość – noszony przez moją mamę, zrobiony przez jej siostrę (moją ciocię), z włóczki po mojej babci (mamie mojej mamy). Dostałam go niedawno od mamy, pierwszy raz miałam go na sobie. Na szyi cudowna mala twórczości od Dagmary z  Kamma Nature. Ania chciała nagrać nasz taniec, aby inne kobiety, może też mężczyźni, zainspirowały się i dołączyły do wspólnego tańca. Byłam sceptycznie nastawiona, nawet myślałam, że najwyżej niech mnie nie oznacza na tym filmie, a ja nie będę publikować tego nagrania.

No a potem wydarzyło się coś pięknego. Kiedy usłyszałam cudowny utwór Antoniny Krzysztoń „Inny świat” zajrzałam do swego wnętrza. Nie miało znaczenia dla mnie, czy ktoś jest obok mnie, czy ktoś na nas patrzy. Znamy się z Anią i wiedziałam, że ona nie ocenia, nie komentuje, daje przestrzeń.
Nasz taniec możecie obejrzeć tu

Chłonęłam ciepło słońca, powiew wiatru i zapach wody. Po jeziorze pływały łabędzie. Zaczęłam się otwierać, stopniowo, kawałek po kawałku. Nie myślałam o tym, jak to wyjdzie, czy będzie się komuś podobać.

Zaczęłam dotykać swojej przestrzeni. Tej delikatnej, kobiecej… Pisze o tym pięknie Ania Ras Menet w książce „Kobieta w związku z naturą”:

„Jest takie miejsce w tobie, które odsłania twoją prawdę. Kiedy je dotkniesz i odczujesz, będziesz świadomie tą prawdą żyć. To ty decydujesz, czym tę przestrzeń napełniać i co z niej oczyszczać. Dotknij tej przestrzeni w sobie. Pozwól wypływać nagromadzonym w niej uczuciom. I napełniaj ją wszystkim tym, co sprawia, że chce się żyć.”

 I teraz odwołam się do ostatniego zdania „I napełniaj ją wszystkim tym, co sprawia, że chce się żyć” – gdybym została wtedy w domu, pogrążyła się w negatywnych myślach co bym z tego miała? Na pewno nie byłoby we mnie uczucia radości, że życie jest piękne. Zawsze mamy wybór – zawsze. Gdybym zatopiła się w czarnych wizjach i rozpaczy z pewnością nikomu bym takim nastawieniem nie pomogła.
Pamiętaj, że kiedy wybierasz spokój zamiast lęku, nie oznacza, że masz gdzieś to, co dzieje się wokół, oznacza to, że jesteś wolny. Wolny od tego, co próbują ci narzucić inni. Jak napisała Dora Rosłońska w „Lisicy z bagien”:
„moją wolną wolą odzyskuję życie od woli innych.”

Taniec intuicyjny to kolejne moje doświadczanie, to kolejny puzzel w życiowej układance.