Wpis dostępny także w wersji audio.

 

Pierwszy raz o tym miejscu dowiedziałam się w lipcu 2017 roku. Oglądając coś na Youtubie, podstawił mi się krótki filmik „Trzy Źródła”. Kiedyś napisałabym, że przypadkiem.

Ale nie teraz – w życiu nie ma przypadków.

Są znaki, drogowskazy, które trzeba dostrzec i analizować. Potem okazało się, że moja przyjaciółka była tam kiedyś przejazdem i potwierdziła, że jest to wspaniałe miejsce, w którym odczuwa się spokój i pozytywne wibracje. Obejrzałam ten filmik kilka razy – miałam ciarki na ciele i się wzruszyłam. To mi wystarczyło, aby pokazać go mężowi.

Popatrzył na mnie: „Co, chcesz tam pojechać?”

Zna mnie i wie, co lubię. Zresztą to było też miejsce dla niego. Nie lubimy tłumów, ludzi przeciskających się między straganami z tandetnymi pamiątkami. Nikt nie przekona nas do all inclusive w hotelu z basenem i drinkiem z parasolką. Cały czas myślałam o tym miejscu, wysyłałam dobrą energię, abyśmy mogli doświadczyć magii Trzech Źródeł. Udało się.

Dokładnie rok później zawitaliśmy do miejsca, które stworzyli Bea i Wiktor. Jak to często bywa i tym razem nawigacja spłatała nam figla. Z głównej drogi skręciliśmy w drogę polną, ale dość przejezdną, natomiast „im dalej w las, tym więcej drzew” – droga robiła się coraz bardziej dzika i w końcu wyprowadziła nas na polanę… Wiedziałam, że dom jest usytuowany z dala od innych i że dookoła są lasy i pola, ale na końcu drogi, którą jechaliśmy żadnego domu nie było. Musieliśmy zawrócić.

W końcu trafiliśmy – droga, która prowadzi do Trzech Źródeł jest magiczna, przejeżdża się pod mostem kolejowym, wzdłuż rosną drzewka i po około ośmiuset metrach wyłania się piękny drewniany dom.

 

 

Wysiadam z auta i co czuję? Spokój i słyszę ciszę. Tak słyszę ją.

 

Od razu musiałam zwiedzić cały teren. Wzięłam aparat. Magię tego miejsca tworzą nie  tylko dobre duchy przyrody, ale i małe szczegóły, na które od razu zwróciłam uwagę.
Na drzewach wiszą dzwoneczki, wystarczy lekki podmuch wiatru i rozbrzmiewa muzyka. Kierowaliśmy się ścieżką pod górę w stronę lasu, minęliśmy tipi i wyszliśmy na łąkę. Przywitała nas sarna i jakieś zwierzę, którego nie rozpoznałam – usłyszałam jak zaszeleściło w krzakach i widziałam tylko z daleka, że coś uciekło.

 

 

Nie miałam wątpliwości, że jest to miejsce dla mnie, dla nas, bo reszta rodziny też była pod wrażeniem.

Wieczorami rozkoszowaliśmy się widokiem na polanę, góry i słuchaliśmy koncertu świerszczy… Cały czas oddychałam pełną piersią i czułam wdzięczność. Wdzięczność, że mogę być w takim miejscu z najbliższymi mi osobami. Patrzyłam na te góry, lasy, polany i czułam, że jestem z nimi mocno związana, że tu czuję się bezpieczna. Nic mi nie grozi. Przypomniały mi się słowa mojej koleżanki, która często chodzi po lesie: „No pomyśl, co może ci się złego stać w lesie? Kto zrobi ci krzywdę? Jedynie człowiek.” Coś w tym jest.

 

 

Za każdym razem, jak wyjeżdżaliśmy stamtąd, aby zwiedzić okolicę, na drodze szutrowej do mostu kolejowego odprowadzały nas ptaki – otaczały nas swoją opieką.
Miałam zaszczyt wysłuchać chociaż części historii gospodarzy, którzy porzucili właśnie życie w mieście i podjęli decyzję, że przenoszą się właśnie na ten kawałek ziemi, na którym nie było nic, prócz, trawy i drzew. Spotkali się z niezrozumieniem ze strony bliskich i znajomych, bo przecież tam, w mieście, mieli wszystko. Wszystko w sensie materialnym.

A tu chodziło o spokój duszy, życiu w zgodzie ze sobą, z naturą.

Wiem o czym mówili, znam to uczucie, też czasami spotykam się z niezrozumieniem mojej decyzji. Ale ile ludzi, tyle opinii.

 

 

Kiedy Bea opowiedziała, że stąpając po tej ziemi łzy napłynęły jej do oczu i poczuła, że to jest jej miejsce, też wiedziałam o czym mówi. Ja tak się poczułam, kiedy stanęłam w naszym nowym domu i popatrzyłam na topole za oknem. Jednak człowiek się ciągle zmienia i ja to czuję, że teraz ciągnie mnie gdzie indziej, właśnie w takie miejsce, jakim są Trzy Źródła.

Dla mnie ważny jest spokój i bliski kontakt z przyrodą.

 

 

Widzę, że przyciągam do siebie zwierzęta, że je rozumiem. Tak naprawdę każdy ma tą zdolność, ale szybki rozwój cywilizacji spowodował, że zapominamy o tym, nie rozwijamy tych umiejętności. Czasem nawet nie chcemy o tym słyszeć. Wolimy zagłuszyć się telewizją, internetem bądź kłótniami o nic.
Często brakuje ludziom równowagi w życiu, praca jest ważna, ale ważne jest, aby mieć w życiu pasje i się w tym rozwijać. Jeśli mamy pasję, coś swojego, unikniemy uzależnienia od innych, które może powodować ból i cierpienie.

Tu przytoczę słowa Jerzego Górskiego (bohatera filmu i książki „Najlepszy”o którym pisałam tutaj), który w młodości był uzależniony od narkotyków, alkoholu i innych używek:

„Wiem jedno – siła jest wtedy, kiedy ma się swoją pasję i ciągle robi coś fantastycznego, swojego, własnego i można się tym podzielić z innymi”.

Nie wystarczy wyjechać na krótki urlop w zaciszne miejsce, aby potem znowu gnać donikąd. Trzeba żyć tak cały czas, zachowując równowagę i dostrzegać we wszystkim piękno. Pewnego dnia przekalkulowałam swoje życie i wybrałam tę drogę, która prowadzi mnie ku prawdzie.
Jadę do takich spokojnych miejsc po to, aby się wzmocnić, poczuć jeszcze bardziej, że to dobry wybór.

 

 

Trudno opisać Trzy Źródła w kilkuset słowach, dlatego zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku, stworzonego przez Anetę – to ten który zobaczyłam rok temu… filmik pełen magii. Za każdym razem jak go oglądam mam ciarki na ciele i się wzruszam.

Ja jeszcze muszę tam wrócić…

 

Więcej zdjęć z naszego pobytu w Trzech Źródłach na moim fanpegu na FB: https://web.facebook.com/pg/swojczas/photos/?tab=album&album_id=332073487327715