Wpis dostępny także w wersji audio.
Nie pamiętam dokładnie, kiedy Basia powiedziała do mnie, że poprowadzimy razem warsztaty. Szczerze, nie wzięłam tego na serio 🙂 Ale kiedy w listopadzie 2019 roku spotkałyśmy się z Basią i Magdą w Poznaniu, to już wiedziałam, że to będzie na serio. Zaczęłyśmy ustalać dokładnie, co każda z nas da uczestniczkom.
To w Poznaniu w restauracji Antresola powstał tytuł i zarys warsztatów „Droga do Siebie”.
To tam wpadłam na pomysł prezentu jaki dostaną uczestniczki – drewienka z przesłaniem. Chciałyśmy stworzyć jak najbardziej domową, przyjazną atmosferę, dlatego postanowiłyśmy, że każda z nas upiecze ciasto.
Nie powiem do prowadzenia warsztatów podeszłam z entuzjazmem, ale… strach mnie obleciał, bo nigdy tego nie robiłam. Dziewczyny miały już doświadczenie, ja nie. Ale podjęłam się tego, pomimo strachu.
Zawsze w takich sytuacjach mam słowa, które usłyszałam kiedyś u Magdy „Bój się i rób”.
Więc bałam się i działałam. Postanowiłam zrobić konspekt tego o czym będę mówić, tekst musiał być spójny, miał zawierać moją historię „w pigułce”. Właściwie chyba najbardziej bałam się, że podczas mówienia ucieknie mi jakaś myśl i zapomnę co chciałam powiedzieć. Dlatego postanowiłam spisać na kartce główne punkty i mieć tę kartkę ze sobą. Nie bałam się oceny mojej osoby przez innych, tego pozbyłam się jakiś czas temu. Mam świadomość, że ludzie oceniają i będą oceniać.
Ja świadomie podążam swoją drogą, dobrze mi z tym i nie zamierzam tego zmieniać tylko dlatego, że komuś to nie pasuje.
Zależało mi, aby mój „występ” miał charakter rozmowy, nie był prawieniem morałów. Zresztą takie miałyśmy założenie co do całych warsztatów, nasze historie miały być inspiracją, dowodem na to, że można zmienić swoje życie, że ta zmiana jest możliwa.
Bo przecież dzięki temu, że zmieniłam swoje życie, że zaczęłam przygodę z blogowaniem to poznałam między innymi Basię i Magdę i… byłam na warsztatach.
Chciałabym wam opowiedzieć jak powstały drewienka, bo nie każdy wie, że powstały w moim domu od początku do końca. Oczywiście dzięki mojemu mężowi (który wspiera mnie w moich działaniach), ale też miałam udział w ich powstawaniu. Drewno zostało pocięte, wyszlifowane, a potem na każdym z osobna wypalony laserem napis (wspólnie przeze mnie, Magdę i Basię wymyślony) „Każdy ma swoją drogę do siebie. Kierunek kryje się w sercu”.
Dla ciekawości – jedno drewienko wypala się czterdzieści pięć minut, a było ich w sumie czternaście 🙂
Jednak było warto poświęcić czas i pracę na zrealizowanie tego pomysłu, bo drewienka bardzo się spodobały i są drogowskazem, w którym kierunku podążać.
Potem wpadł mi do głowy pomysł, aby na warsztatach pokazać kilka moich zdjęć, stworzyłam temat, który pasował do tematu warsztatów „Kobiety świadome, które wybrały swoją drogę”. Do końca nie wiedziałam jak mogę je pokazać, aby ładnie się prezentowały, ale tu znów z pomocą przyszedł mój mąż, który zaprojektował i samodzielnie wykonał stojak na zdjęcia i ramki – wszystko jest mobilne, składane – można z tym podróżować. Efekt końcowy również został przyjęty z entuzjazmem:
Na kilka dni przed warsztatami bliskie mi osoby, znajomi pytali czy się denerwuję? Hmmm. Trochę tak, ale nie było to jakieś wielkie zdenerwowanie, ponieważ chciałam to zrobić i czułam, że dam radę. Oczywiście jak to ja, przygotowywałam się do tego solidnie, ćwiczyłam mowę w domu, która za każdym razem wychodziła inaczej, pomimo spisanych punktów.
Dlatego postanowiłam, że w dniu warsztatów po prostu popłynę i co będzie to będzie.
Oczywiście kartka bardzo mi pomogła, a myśl nie uciekła. Pewnie, że były we mnie emocje, lekkie nerwy, których ponoć po mnie nie widać, ale po wszystkim musiałam się zregenerować i czułam, że jak najszybciej chcę wracać do domu i odpocząć.
My wrażliwcy tak mamy – i w pełni to akceptuję, słucham swojego ciała i dałam mu odpocząć.
Na warsztatach pojawiły się wspaniałe kobiety, każda inna, z inną – swoją – historią. Niektóre przyjechały z daleka, z różnych miast. To dla mnie wielka radość, że zaufały nam, że chciały nas wysłuchać, porozmawiać z nami. Dzielę się swoją historią w ramach inspiracji dla innych, bez narzucania, nigdy nie twierdziłam, że można osiągnąć szczęście, tylko wtedy jak postąpi się tak jak ja.
Każdy jest inny, czego innego potrzebuje.
Oczywiście, że niektóre historie mają punkty wspólne, usłyszałam po moim „wystąpieniu”, że „w twojej historii odnalazłam siebie” i zobaczyłam łzy w oczach. Widziałam te łzy w trakcie mówienia. Bardzo się cieszę, że są osoby, które czują podobnie, dzielą się swoimi odczuciami, chcą posłuchać tego, co mam do powiedzenia.
Każda z takich chwil jest dla mnie wielkim wzruszeniem i radością w sercu. Jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że to co robię ma sens ♥
Na koniec padały pytania czy będziemy organizować kolejne warsztaty? Nie umiem odpowiedzieć w tej chwili na to pytanie, ale być może taką drogę przygotował dla mnie Wszechświat? Tego nie wiem.
Wierzę i ufam.
Jeszcze raz dziękuję Madzi i Basi, że uwierzyły we mnie, uczestniczkom, że nam zaufały, mojemu mężowi za nieustanne wsparcie w moich poczynaniach ♥
Wpis ten chciałabym zakończyć tak jak zakończyłam swoje „przemówienie” na warsztatach – słowami Basi z jej książki „Osobista wojna”:
„My kobiety to nieskończona historia. To walka o nas, dla nas, a często z nami. My kobiety, musimy polubić siebie. Dawać sobie dobro, uczyć tego swoje córki, a synom pokazywać, że też mogą odczuwać, mieć emocje. My kobiety, musimy nauczyć się właściwie wybierać. Wybierać Piękne Życie”
Pełną fotorelację mojego autorstwa możecie obejrzeć tu.
Filmik ze zdjęć z dźwiękiem oraz opinie uczestniczek można obejrzeć tu.
Pasjonatka świadomego życia i dobrej książki. Menedżer domu, lubi pisać o tym, co przynosi życie i fotografuje uciekające chwile. Relaksuje się na rowerze i na łonie natury.
Brak komentarzy