Wpis dostępny także w wersji audio.

 

Kiedy w lutym 2020 roku prowadziłam wraz z Magdą i Basią warsztaty „Droga do siebie” powiedziałam takie słowa: „Będąc na drodze świadomego życia zrozumiałam, że szczególnie ważne są dla mnie trzy wartości: akceptacja, miłość i wdzięczność”

I przy wdzięczności dziś chciałabym się zatrzymać. Chciałabym, abyś ty czytelniku się zatrzymał, bo wdzięczność tego wymaga. Potrzebuje zatrzymania.

Dlaczego wdzięczność jest ważna? Bo otwiera nasze serce, wprowadza stan spokoju, radości. Nauczyłam się dziękować za proste, zwykłe (a może niezwykłe) rzeczy całkiem niedawno. To był kolejny etap mojego procesu zmiany, który trwa od 2012 roku.
Aby przybliżyć na czym to polega opowiem w jaki sposób ja praktykuję wdzięczność.

Przyjęłam taką zasadę – zawsze wieczorem, kiedy leżę już w łóżku szykując się do snu, zamykam oczy i dziękuję za dzień przeżyty w zdrowiu, jeśli danego dnia gdzieś wybierałam się autem – dziękuję za to, że szczęśliwie pojechałam i wróciłam, dziękuję także za wygodne łóżko i dach nad głową, za to, że mogę kupić do jedzenia to, co lubię, co lubi moja rodzina.

Musiałam się tego nauczyć, bo kiedyś wydawało mi się, że posiadanie dachu nad głową i wygodnego łóżka to sprawa oczywista.

Ale czy tak jest? Nie.

Spójrz ile ludzi na tym świecie nie ma dachu nad głową, nie ma swojego łóżka, nie mówiąc o jedzeniu. Ważne, abyśmy dziękowali za proste rzeczy, nie tylko za te „duże” – wymarzoną wycieczkę czy kupno czegoś luksusowego (szczerze nie lubię tego sformułowania).
Od kiedy nauczyłam się wdzięczności bardzo często spotykają mnie miłe sytuacje, a może wcześniej też mnie spotykały, tylko ich nie widziałam, nie doceniałam?
Kiedy przytrafia nam się coś trudnego, koncentrujemy się na negatywach danej sytuacji i na tym skupiamy całą swoją energię niejednokrotnie wyolbrzymiając zdarzenie do wielkich rozmiarów.

A przecież – „na czym się skupiasz, to rośnie”.

W każdej, nawet tej trudnej sytuacji zawsze są dobre strony. ZAWSZE.
Najlepiej to wytłumaczyć posługując się przykładami z życia.

Ponad siedem lat temu doświadczyłam śmierci mojego Taty. Śmierć bliskiej osoby to jedno z tych sytuacji w życiu, na które nie sposób się przygotować, zawsze będzie nam ciężko. Kwestia tego, czy będziemy żal rozwlekać w nieskończoność czy zaakceptujemy tę sytuację i pogodzimy się z nią.
Jestem wdzięczna za to, że Tato zmarł w swoim domu, w swoim łóżku, przy najbliższych osobach, a nie na oziębłej sali szpitalnej (niestety tak kojarzą mi się szpitale) w otoczeniu obcych osób. Byliśmy z nim do końca i wiem, że on też był z tego powodu szczęśliwy.

I taka sytuacja mniej dramatyczna sprzed kilku dni – kiedy z Magdą jechałyśmy na zdjęcia nad jezioro już w drodze powrotnej przednie koła auta ugrzęzły w śniegu, za nic w świecie nie można było ruszyć do przodu, z tyłu tuż przy aucie miałyśmy słupek od ogrodzenia. No i jak na zawołanie pojawił się sympatyczny pan, który z uśmiechem na ustach powiedział „widzę, że jest jakiś problem?”. Pomógł nam i szczęśliwie wróciłyśmy do domu. Już wtedy byłam za to wdzięczna i powiedziałam do Magdy: „w sumie to już mnie nie dziwi, że spotykam dobrych ludzi na swej drodze”. A mogłyśmy się nakręcić, być złe na tę sytuację, co gorsza mówić „wiedziałam, że tak będzie”.
Taka byłam kiedyś…

I jeszcze jedna sytuacja, która przyszła mi do głowy akurat też mająca związek z samochodem 🙂  – parę lat temu wyjeżdżając z parkingu, który był pokryty żwirem, nie zauważyłam, że złapałam gumę, podbiegł do mnie młody mężczyzna informując mnie o tym zanim wyjechałam na ulicę. Nie skończyło się tylko na informacji – zmienił mi jeszcze koło! I jak tu nie być wdzięcznym i nie dziękować!

Takich sytuacji w ciągu dnia mamy całe mnóstwo, to może być nawet uśmiech kogoś znajomego albo nieznajomego, to może być wolne miejsce do zaparkowania w trudno dostępnym miejscu (znowu przykład samochodowy 🙂 )
Jestem wdzięczna także za ludzi, których spotkałam dzięki blogowaniu, w ogóle blogowanie dużo zmieniło w moim życiu.

Jestem wdzięczna za to, że nie żyję w biegu!

Dostrzegajmy te drobne, ale tak naprawdę wielkie rzeczy, zdarzenia, one składają się na całość.

Dziękuję, że mogę pójść na spacer, że słyszę śpiew ptaków, że czuję zapachy. To jest takie piękne. Nie każdy może tego doświadczyć! Naprawdę wtedy otwiera się nasze serce i przyciągamy do siebie to, co najlepsze.
Kiedy emanujemy dobrą, wysoką energią, to taką przyciągamy, tak to działa.

W jaki sposób ty będziesz dziękować to już twoja indywidualna sprawa, ja podałam swój sposób. Można prowadzić tzw. dzienniki wdzięczności, czyli pisać o tym za co jesteśmy wdzięczni (ja nie robię tego regularnie, czasem piszę w moim notatniku, ale nie codziennie. Tak po prostu czuję, wolę dziękować w myślach tuż przed snem), można praktykować wdzięczność z samego rana, zaraz po przebudzeniu. Ważne, aby robić to CODZIENNIE.

Naprawdę warto się tego nauczyć i doświadczać piękna, które jest wokół nas.

„To nie szczęście sprawia, że jesteśmy wdzięczni. To wdzięczność sprawia, że jesteśmy szczęśliwi”              Agnieszka Maciąg