Wpis dostępny także w wersji audio

 

W lipcu tego roku (2023) minęło 26 lat od wielkiej powodzi. W zeszłym roku obejrzałam jednym tchem serial „Wielka woda”. Sześć odcinków w jeden wieczór – nie mogło być inaczej. Powódź tysiąclecia, rok 1997…

Pamiętam ten czas – miałam wtedy 21 lat, kilka miesięcy wcześniej rozpoczęłam swoją pierwszą poważną pracę. Miejsce, w którym wówczas mieszkałam nie zostało dotknięte powodzią, moimi „niedogodnościami” był brak wody i trudności w dojeździe do pracy. Obserwowałam jak podnosi się poziom wody w pobliskiej rzece Ślęza i podtapia ogródki. W pracy mieliśmy powiedziane, że ten kto może dojechać to niech będzie, pamiętam, że jak wsiadałam do autobusu nie wiedziałam, gdzie dojadę – w torbie miałam kalosze (bo zawsze mogły się przydać) i szłam przez pół miasta do pracy. Autobus nie wszędzie mógł dojechać.

Pamiętam także tragiczne zdarzenie z mojego bliskiego otoczenia – syn mojej koleżanki z pracy zginął w okolicach dworca Nadodrze…

To był czas, kiedy oglądałam telewizję i wierzyłam w to, co tam mówią. Pamiętam jak śledziłam wiadomości w tv i przyglądałam się jak ludzie z podwrocławskiej wsi dzielnie walczą ustawiając worki z piaskiem broniąc wałów, które „władza” chciała wysadzić, aby nie zalało Wrocławia.

Myślałam wtedy, że mogliby wysadzić te wały, bo przecież „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”…

Wówczas nawet nie wiedziałam dokładnie co to za wieś i gdzie jest, pierwszy raz o niej usłyszałam. Dziś mieszkam obok…
Tysiące ludzkich dramatów, nieszczęść. Ludzie stracili dobytek swego życia, wielu z nich nigdy nie doszło do siebie po tej tragedii, przypłacili to zdrowiem, życiem popełniając samobójstwa.

Dziś już wiemy, że było mnóstwo zaniedbań, które doprowadziły do tej tragedii. Nie mam zamiaru tego roztrząsać, bo woda się rozlała…

I tak przy okazji oglądania tego serialu pomyślałam, że teraz mogę się domyślać, co czują ludzie, którzy przeżyli wojnę i oglądają filmy na ten temat.

Bo co innego przeżyć, zobaczyć a co innego tylko obejrzeć, posłuchać…

Ponoć wszystko jest po coś… ale zawsze przy takich tragediach się zatrzymuję i pytam „dlaczego?”

Jednak wiem, że my ludzie jesteśmy silni, potrafimy zjednoczyć się w obliczu zagrożenia, pomimo, że znów próbowali nas skłócić.

I wtedy słowa „Musisz odnaleźć nadzieję i nieważne, że nazwą ciebie głupcem” nabierają mocy

 

*zdjęcie pochodzi z oficjalnej strony Netflix